koń też wykorkował...
📌
Ukraina ⚔️ Rosja
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 18:35
#pogrzeb
koń też wykorkował...
Piękny to był pogrzeb nie zapomnę go nigdy
Ekwador
"Kobieta rezygnuje w trakcie pogrzebu po tym, jak została uznana za zmarłą, ale umiera tydzień później."
"Kobieta rezygnuje w trakcie pogrzebu po tym, jak została uznana za zmarłą, ale umiera tydzień później."
Co kraj to inna tradycja.
Albo za życia nie był za bardzo lubiany
Albo za życia nie był za bardzo lubiany
Historia prawdziwa.
Moją dalszą rodzinę jakiś czas temu dotknęła tragedia w postaci śmierci noworodka.
Wcześniaki przyszły bardzo szybko na świat, z czego jedno wymagało kilku operacji by utrzymać je na tym świecie. W momencie, gdy wydawało się, że już wszystko będzie ok - informacja jak grom z nieba - maluch zmarł.
Wszyscy doj🤬i mocno. Rodzice dziecka - wspaniali ludzie. Totalnie w rozsypce. Rodzina płacze. Empatia mocno, bo sam jestem rodzicem...
Kościół. Kończy się różaniec. Za chwilę rozpocznie się msza za malucha.
Nagle z zewnątrz kościoła do środka dobiegają jakieś krzyki. Po chwili kolejne krzyki i po jakimś czasie kolejne. W bani układa się plan zgarnięcia jakiegoś znajomego i uciszenia w domyśle jakiegoś pijaczyny by nie wk🤬iał reszty. Decyzja w bani zapadła i już szukałem wzrokiem najlepszego partnera do spuszczenia wp🤬lu źródłu zamieszania, gdy źródło to wparowało do kościoła i raźnym krokiem udało się na zakrystię.
Ja wk🤬iony na maksa, bo z zakrystii kolejne krzyki, ale dające się rozpoznać już jako te charakterystyczne odpały ludzi z syndromem touretta. Poziom wk🤬u spadł z 9 na 8,5, bo w końcu koleś chory... Ale to co stało się potem wyj🤬o mnie z trampek. Koleś z zakrystii udał się na chór i zaczął grać na organach.
TO BYŁ J🤬Y ORGANISTA....
I to jeszcze nie byle jaki... Koleś starając się opanować swoje ataki, gdy śpiewał - brzmiał jak powyginana płyta winylowa puszczona przez zj🤬y modulator. Ataki nie zawsze udawało się powstrzymać i co jakiś czas coś tam koleś wystrzelił...
To była najśmieszniejsza rzecz jaką w życiu widziałem.
Pogrzeb noworodka z udziałem organisty z tourettem.
Czułem się jak Eric Hartman w Boemerangu i pewnie podobnie wyglądałem...
Otoczony rodziną pogrążoną w żałobie robiłem co mogłem by przy każdej kolejnej linijce śpiewanych psalmów czy innych gówien nie wybuchnąć śmiechem. Niestety bezskutecznie... Załzawione i czerwone oczy od powstrzymywania się od śmiechu, gdy w jakimś momencie organista wydał dźwięk jakby literalnie zakrztusił się c🤬jem.
Czara się przelała. Nie wytrzymałem i wystrzeliłem z ławki na zewnątrz.
Dla obcych ludzi pod kościołem musiałem wyglądać jak totalnie zdruzgotany członek rodziny. Dopiero w samochodzie na parkingu złapałem oddech....
Moją dalszą rodzinę jakiś czas temu dotknęła tragedia w postaci śmierci noworodka.
Wcześniaki przyszły bardzo szybko na świat, z czego jedno wymagało kilku operacji by utrzymać je na tym świecie. W momencie, gdy wydawało się, że już wszystko będzie ok - informacja jak grom z nieba - maluch zmarł.
Wszyscy doj🤬i mocno. Rodzice dziecka - wspaniali ludzie. Totalnie w rozsypce. Rodzina płacze. Empatia mocno, bo sam jestem rodzicem...
Kościół. Kończy się różaniec. Za chwilę rozpocznie się msza za malucha.
Nagle z zewnątrz kościoła do środka dobiegają jakieś krzyki. Po chwili kolejne krzyki i po jakimś czasie kolejne. W bani układa się plan zgarnięcia jakiegoś znajomego i uciszenia w domyśle jakiegoś pijaczyny by nie wk🤬iał reszty. Decyzja w bani zapadła i już szukałem wzrokiem najlepszego partnera do spuszczenia wp🤬lu źródłu zamieszania, gdy źródło to wparowało do kościoła i raźnym krokiem udało się na zakrystię.
Ja wk🤬iony na maksa, bo z zakrystii kolejne krzyki, ale dające się rozpoznać już jako te charakterystyczne odpały ludzi z syndromem touretta. Poziom wk🤬u spadł z 9 na 8,5, bo w końcu koleś chory... Ale to co stało się potem wyj🤬o mnie z trampek. Koleś z zakrystii udał się na chór i zaczął grać na organach.
TO BYŁ J🤬Y ORGANISTA....
I to jeszcze nie byle jaki... Koleś starając się opanować swoje ataki, gdy śpiewał - brzmiał jak powyginana płyta winylowa puszczona przez zj🤬y modulator. Ataki nie zawsze udawało się powstrzymać i co jakiś czas coś tam koleś wystrzelił...
To była najśmieszniejsza rzecz jaką w życiu widziałem.
Pogrzeb noworodka z udziałem organisty z tourettem.
Czułem się jak Eric Hartman w Boemerangu i pewnie podobnie wyglądałem...
Otoczony rodziną pogrążoną w żałobie robiłem co mogłem by przy każdej kolejnej linijce śpiewanych psalmów czy innych gówien nie wybuchnąć śmiechem. Niestety bezskutecznie... Załzawione i czerwone oczy od powstrzymywania się od śmiechu, gdy w jakimś momencie organista wydał dźwięk jakby literalnie zakrztusił się c🤬jem.
Czara się przelała. Nie wytrzymałem i wystrzeliłem z ławki na zewnątrz.
Dla obcych ludzi pod kościołem musiałem wyglądać jak totalnie zdruzgotany członek rodziny. Dopiero w samochodzie na parkingu złapałem oddech....
Ksiądz pod wpływem czynników wewnętrznych opada z sił na pogrzebie...
.. może zniżkę 40% chociaż dostali
.. może zniżkę 40% chociaż dostali
czyżby mu trupi swądek zaszkodził..?
Firma pogrzebowa pracująca na akord.
wpadł rozp🤬olić żałobników...
kropnięty bananowy raper z maryland z pewnością już nic z siebie nie wyartykułuje...
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie