Do błąkającego się ż🤬dka po warszawskiej pradze wieczorową porą podchodzi dwójka dresów:
- Ty, wyskakuj z komóry
- Nie mam, odpowiada spokojnie ż🤬dek
- To k🤬a z kasy
- Nie mam, odpowiada z jeszcze większym spokojem
- A wp🤬l chcesz ?!
- Aj waj! Krzyknął entuzjastycznie ż🤬dek i dodał z uśmiechem na ustach:
- A czy on aby koszerny ?