Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#teatr

J. Strużanowska z domu Kunigiel i E. M. Strużanowski
Konto usunięte • 2015-02-27, 0:49
Jakiś czas temu zaczepił mnie w windzie sąsiad, starszy Pan chodzący o lasce. Spytał się, czy interesuję się historią, po czym wręczył mi kilka kartek. Po przeczytaniu pierwszych stron poprosiłam o wersję elektroniczną. Zamieszczam pierwszy rozdział(za jego zgodą). Jak się spodoba, wrzucę resztę. Jest to historia jego rodziny.

Sąsiad z żoną pochodzą z Wilna. Jego żona ma charakterystyczny wschodni akcent. Z jej opowieści wynika, że pochodzi z dość bogatej rodziny wileńskiej. Przed wojną odwiedzała też często rodzinę w Krakowie. Myślę, że osoby zainteresowane historią kresów wschodnich może zainteresować.

Cytat:


Obchody 100 lat urodzin i rewizja
19 listopada 2005 roku w Wilnie, w teatrze rosyjskim (dawny, przedwojenny teatr Opery i Baletu przy ul Wielka Pohulanka) odbyły się obchody 100-lecia urodzin organizatora pierwszego polskiego amatorskiego zespołu dramatycznego w Wilnie.
W pierwszej części wystawiono sztukę Mrożka „Krawiec” w reżyserii obecnej kierowniczki Lidii Keizik.
`Druga część była poświęcona życiorysowi organizatorki i pierwszego kierownika zespołu, Janinie Strużanowskiej, w formie montażu deklamacji i opowieści.
W drugiej części była mowa o aresztowaniu Janiny Strużanowskiej w marcu 1953 roku. W czasie recytacji wielokrotnie było powtarzane pytanie śledczego: Gdzie jest piszuszczaja maszynka. To była mowa o drukarni AK, która była w naszym domu i jedyna, która nigdy nie została znaleziona ani przez Niemców, ani przez NKWD i nie została skonfiskowana. Taki efekt był możliwy dzięki twardemu zastosowaniu metody pracy z POW, wprowadzonej przez Marszałków Józefa Piłsudskiego i Edwarda Rydza Śmigłego. Różne grupy konspiracji niczego nie wiedziały o personaliach osób w pracy innych grup, a szczególnie o osobach pracujących. w nich. Wiadomo było, że ktoś gdzieś coś robi, a kto, co i gdzie, to już było ścisłą tajemnicą. Przy pytaniach umożliwiających złamanie tej zasady, była jedna odpowiedź:
Mniej będziesz wiedział, lepiej dla ciebie.
Kontakt był tylko przez wybrane osoby – kierowników grup. Przy każdej wpadce wszyscy znajomi aresztowanego natychmiast byli przenoszeni do innych konspiracyjnych mieszkań. Lecz niestety, ta zasada nie zawsze i nie wszędzie była utrzymywana.
Nie obyło się też bez błędów w podanych faktach ze względu na brak prawdziwych informacji dla autorów improwizacji od Jej Córki, Hanny Strużanowskiej - Balsienie- Pujdokiene. O braku wiedzy Hanki na temat, co się drukowało w naszym domu świadczy podanie kilku tytułów gazetek AK bez wymienienia rzeczywiście drukowanej Niepodległości w artykułach Jerzego Surwiły. Do drukarni Hanka nie miała wstępu. Nie wiedziała też, co przenosiła do odbiorców. Wiedziała jedynie, że to, co ma, nie mogło wpaść w ręce Niemców lub później NKWD.
Jeżeli rewidujący w czasie rewizji wiedzieli o drukarni, nie obeszło by się bez 25 lat katorgi, a nie 5 lat lagrów dla Tadeusza Lary i co najmniej 15 lat dla Mamy, a my z siostrą nie skończylibyśmy politechniki lub uniwersytetu. Przyczyna aresztowania Mamy, Janiny Strużanowskiej w marcu 1953 roku była zupełnie inna, całkiem prozaiczna.
Kilka dni po śmierci Stalina Pan Tadeusz Lara (Błyskosz) naprawiał adapter i dla sprawdzenia nastawił płytę „żałobny marsz” Bethowena. Doniósł o muzyce do KGB lokator twierdząc, że Janina Strużanowska i Lara-Błyskosz są zadowoleni ze śmierci Wodza, bo nastawiają muzykę. W KGB już wiedzieli, że na prośbę Hanki koleżanki (Leokadii, mieszkającej w czasach szkolnych w pobliżu kina Adria) przez parę lat mieszkał (ukrywał się) jej krewny, nie zameldowany w naszym domu, Ksiądz Piciukiewicz. Pewnego dnia pojechał do rodziny i już nie pojawił się więcej. Było podejrzenie, że został aresztowany, lecz tego nie potwierdzono.
W pierwszych dniach marca 1953 roku u portiera na fakultecie elektrotechniki w Kownie przy ul Mickiawicziusa (Mickiewicza) dostałem telegram bez podpisu z adresem Kowno, Politechnika, fakultet elektrotechniki:
Z Mamą źle, natychmiast przyjeżdżaj.
Z nieobecnością na zajęciach na politechnice było dość ostro. Każdą nieobecność trzeba było usprawiedliwić. Nie usprawiedliwione nieobecności mogły wystarczyć do wykreślenia z listy studentów. Dlatego od razu poszedłem do Dziekana Dr NT. Matulonisa, i poprosiłem o zwolnienie z zajęć na parę dni. Dostałem je od razu bez ograniczenia.
Zawiadomiłem o wyjeździe do domu też pierwszą spotkaną na korytarzu koleżankę, starostę grupy, córkę kierownika katedry radiotechniki, Birutie Stanaitite (obecnie Latinienie). Poszedłem na stację kolejową na pierwszy pociąg do Wilna. Na stacji spotkałem już dyskretną obstawę, czekającego kolegę z rosyjskiej o rok starszej grupy elektrotechniki.
Do Wilna dojechaliśmy przed drugą godziną, to jest przed końcem pracy Mamy. Ze stacji kolejowej pojechaliśmy do centrum miasta. Chociaż były bezpośrednie trolejbusy do domu, zdecydowałem się zrobić przesiadkę w centrum, żeby przekonać się, czy jest to faktycznie obstawa. On też wysiadł ze mną i nie odstępował ani na krok. Mama pracowała wtedy w kilku miejscach. Zadzwoniłem do dwóch, gdzie mogła być rano lub później i poprosiłem o Mamę. W obu miejscach pracy usłyszałem jednakową odpowiedz:
Od paru dni nie pojawiła się i o niczem nie zawiadomiła.
Kolega uważnie słuchał, co mówię. Jak powiedziałem, że mama chyba zachorowała, więc teraz jadę do domu. Kolega powiedział, żebym chwilę zaczekał i gdzieś zadzwonił. Zrozumiałem, że meldował o moich rozmowach i zapytał, co ma robić dalej. Po wysłuchaniu odpowiedzi, powiedział, że teraz już mogę jechać. Już byłem pewny, że obok miałem kolejnego kontrolera, który mnie pilnował.
W ten sposób upewniłem się, że jest to jest wtyka, Mam została aresztowana, a w domu zastanę kocioł. Jadąc trolejbusem, zastanowiłem się, co mam robić. Nie wiedziałem, co wiedzą i z jakiej przyczyny aresztowali. Wiedziałem na pewno, że jeżeli gdzieś ucieknę, nie ma żadnej pewności, że mnie nie złapią, a swoją ucieczką potwierdzę, że coś wiem i będą szukać dalej a mogą znaleźć coś więcej niż znaleźli. Jeżeli pojadę do domu, pomyślą, że nic nie wiem, zakończą przeszukiwanie domu, i czego jeszcze nie znaleźli, nie znajdą. Dlatego zdecydowałem, że pomimo możliwego kotła, muszę iść do domu.
Miałem rację. W pokoju była mieszkająca u nas Janka Walentynowiczówna, przysłany przez kwaterunek lokator i czterech cywilów siedzących i stojących twarzą do drzwi wejściowych. Jak tylko wszedłem do pokoju i położyłem teczkę na stole, zapytałem się ostro:
Co to ma znaczyć? Kim jesteście?,
Dwóch stojących chwyciło się za tylne kieszenie spodni. Od razu Janka rozładowała sytuację mówiąc:
To jest jej syn!
Ci, co chwycili się za tylne kieszenie i siedzący odetchnęli z ulgą. Jeden z siedzących wstał, podszedł do mnie z jakimś papierem w ręku i powiedział po rosyjsku patrząc uważnie na mnie:
Twoja Mama została zatrzymana. Kto to pisał?
Zapytał pokazując przepisaną przez Mamę przepowiednię Wernyhory: W dwa lat dziesiątki nastaną te pory, gdy ogień z nieba wytryśnie a świat krwią się zachłyśnie…
Nie można było ukrywać, bo Mama miała bardzo charakterystyczny charakter pisma. Więc po dwukrotnym przeczytaniu, powiedziałem:
To pisała moja Mama
Następnie zabrał papier i zapytał:
Czy pokazywała tobie, lub komukolwiek innemu ten tekst?
Nie i widzę to po raz pierwszy! Dlaczego jest zatrzymana i kiedy wróci? Zapytałem. Odpowiedział:
Jak jeszcze parę spraw wytłumaczy, to wróci. Po powrocie Mamy, dowiedziałem się, że to był kierownik działu prowadzącego ich sprawę Pułkownik KGB Jaduto z drugim pułkownikiem z innego działu i dwoma oficerami obstawy.
Po tej rozmowie lokator bardzo zdenerwował się i poszedł do siebie, na górę do swego mieszkania na pierwszym piętrze z prawej strony, od wejścia
Potem rozmawiający ze mną cywil dał mnie dwa klasery znaczków, i powiedział, żebym podpisał, że zostały zabrane u nas w mieszkaniu z podaniem daty. Podpisałem je, zabrali i wyjechali. Znaczki pocztowe były od znaczków przedwojennych, poprzez wojenne (Węgierskie i niemieckie) do obecnych (polskich i sowieckich). W przedwojennym klaserze były czarno-biało wydrukowane wszystkie znaczki europejskie z momentu wydania klasera. Był to klaser Cioci Niuni z rodziny Świerczyńskich, którzy mieszkali u nas w okresie repatriacji przed wyjazdem do Polski w 1945 roku.
To mnie uspokoiło, że najważniejszych spraw prawdopodobnie nie znają. Po chwili wyszli. Po wyjściu cywili Janka opowiedziała, że zabrali i Tadeusza, oraz niczego nie znaleźli a tego dnia przyjechali niedługo przed moim przyjściem. Po opowieści Janki, już byłem zupełnie spokojny.
Po tej rozmowie poszedłem na strych do pokoiku przed pomieszczeniem drukarni. Na zabudowie schodów po staremu leżały nieruszane, oprawione dwa roczniki Ilustrowanego Kuriera. W drugim pokoiku na półce stało zakurzone 12 tomów dzieł Piłsudskiego i inne książki. Ze schowka na strychu po staremu wystawała rączka dźwigni drukarskiej maszyny. Dlatego zrozumiałem, że to był jakiś zwykły donos człowieka, który nic nie wiedział a po pobieżnej rewizji szczegółowo w całym domu nic nie szukali. Dlatego byłem już całkiem pewien, że nic poważniejszego nie znaleźli i nie mogą mieć żadnego podejrzenia żeby rewizję powtórzyć. Zrozumiałem też, że kolega, który przyjechał ze mną z Kowna rozmawiał z tym, który rozmawiał w domu ze mną, pułkownikiem Jaduto. Jednocześnie byłem już pewny, że w wypadku mojej ucieczki wydaliby rozkaz poszukiwania mnie i mogliby powtórzyć rewizję, ale już drobiazgowo.
Najpoważniejszą sprawą wyjaśnianą podczas rewizji było ukrywanie nie zameldowanych i mieszkających w naszym domu księdza Piciukiewicza i przypadkowo znalezionego Tadeusza Lary bez dokumentów. Po tej rozmowie, sprawdziłem, czy ktoś na pozostał w pobliżu. Przez pół dnia nikt się nie pojawił. Gdy ściemniało, poszedłem okrężną drogą do Pani Ireny Bedekanis, czy wie, co się stało. Wiedziała tylko tyle, że Mama została zatrzymana, a Hanka gdzieś znikła. Dlatego dała do mnie telegram, a nie znała mojego adresu domowego. Nie mogłem mówić o niczym, co zauważyłem a z drugiej strony nie wiedziałem, co wiedziała Pani Irena, choć wiedziałem, że wie bardzo dużo, jeżeli nie wszystko.
Że Ksiądz Piciukiewicz został złapany i aresztowany. Janina Strużanowska dowiedziała się dopiero podczas rewizji od rewidujących. Dlatego musiała pokazać pomieszczenie drukarni, gdzie miał się w razie niebezpieczeństwa schować, bo o tym pomieszczeniu mógł opowiedzieć. Na ścianach pokoiku drukarni były ślady farby drukarskiej. Rewidujący wszystko sfotografowali.
Po aresztowaniu Matki Hanka znikła z mieszkania, gdzie mieszkała przy ul Leikłos (Ludwisarskiej) w centrum miasta. Następnego dnia po powrocie do domu rano ścieląc łóżko Mama znalazła którąś złotą gazetkę zgniecioną, rozprostowaną, złożoną i schowaną pod poduszką. To znaczy, że ktoś z rewidujących znalazł, świadomie zgniótł i wyrzucił, żeby nie trafiła do akt.
Następnego dnia po zwolnieniu Mama dowiedziała się, że o Hankę pytali się u gospodarza mieszkania, Pana Oszurko, posiadającego dom koło Pani Ireny Bedekanis. Hanka mieszkała w centrum miasta u sąsiada z kolonii jako studentka medycyny z uzasadnieniem, że mieszkając tam ma więcej czasu na naukę i nie trzeba nocami dojeżdżać na przedmieście przy niepewnym transporcie. Po kilku dniach Mama dowiedziała się gdzie w tej chwili mieszka. Następnego dnia poszliśmy do Hanki razem z Mamą. Jak Hanka zobaczyła Mamę, była bardzo zaskoczona.
Mieszkający u nas na pierwszym piętrze lokator, który doniósł do KGB po paru miesiącach wyjechał do miasta Magadan na Kamczatce i więcej o nim nie słyszałem.
22 listopada 2005 roku ukazała się informacja Pani Anny Pisarczyk o obchodach rocznicy urodzin Janiny Strużanowskiej pod podwójnym tytułem z recenzją o spektaklu wiele mówiącym w skrócie o wszystkich przejściach całej polskiej twórczości artystycznej Wilna, nie tylko tego zespołu:
„Jubileuszowy spektakl Polskiego Studia teatralnego: „Przetrwaliśmy i istniejemy”
W samym tytule już jest podkreślenie trudności i próby rozbijania zespołu od wewnątrz i z zewnątrz. Natomiast jest kompletny brak informacji o ofiarności członków zespołu oraz organizowanych trudnościach i szykanach w stosunku do zespołu ze strony władz, jakie miały miejsce od pierwszych dni jego działalności pod kierownictwem Pań Janiny Pieniążek i Janiny Strużanowskiej.
W recenzji brakuje chociażby wymienienia wystąpień licznych gratulujących organizacji i ich nagród dla aktorów i obecnej kierowniczki zespołu, jednej z pierwszych uczestniczek zespołu, Pani Lidii Keizik, a ich składanie, wręczanie i wystąpienia z wymienieniem zasług pierwszych i obecnych członków zespołu oraz podsumowania pracy zespołu za okres 45 lat pracy trwały ponad półtorej godziny.
Zespół pod kierownictwem Pani Lidii Keizik zaczął dorównywać artystycznym poziomem zawodowym teatrom za przykładem Lwowskiego Polskiego Teatru Ludowego, obecnie pod kierownictwem swego wychowanka, obecnego na jubileuszowym spektaklu Zbyszka Chrzanowskiego i zabierającego głos po zakończeniu występów.
Polski Lwowski Teatr Ludowy został założony przez profesora Hausfatera, nauczyciela polonisty polskiej lwowskiej szkoły, A to, że poziomy obu amatorskich zespołów dorównują poziomowi dobrych zawodowych teatrów już jest znaczącym wybitnym osiągnięciem ich kierowników oraz wszystkich uczestników wartym szczególnej pochwały i szczególnego podkreślenia.



Autor: Mgr inż. Jerzy Strużanowski
Komik
Mercury001 • 2015-01-22, 22:35
Anglik, Francuz, Hiszpan i Niemiec siedzą w jednym z ostatnich rzędów podczas występu amerykańskiego komika z Brooklinu na sali teatralnej. W pewnym momencie komediant zauważa, że czterech panów bardzo mocno wychyla głowy próbując dojrzeć co dzieje się na scenie, więc - ponieważ zależy mu na widowni - przytargał na środek drewnianą skrzynię, stanął na niej i pyta:
- Czy teraz mnie panowie widzą ?

- Yes
- Oui
- Si
- Ja

Przegrana drużyna
Konto usunięte • 2014-04-16, 23:38
Która drużyna potrafi przegrać 3 trofea w jeden tydzień?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
FC Barcelona
Teatr
Fakerę • 2013-11-29, 17:22
Rozmawia dwóch krytyków teatralnych.

- Słyszałem, że ten ostatni spektakl na który się dzisiaj wybierasz nie jest zbyt popularny?
- Gorzej. Zadzwoniłem dzisiaj do kasy, żeby się zapytać o której przedstawienie to mnie zapytali: - A o której, by szanownemu Panu najbardziej pasowało?
Bunt aktorów teatru starego przeciwko prowokacji
Konto usunięte • 2013-11-22, 12:27
Aktorzy Teatru starego buntują się i nie chcą występować w sztuce "Nie boska komedia",która jest zwykłą obrazą polaków. pod spodem jest zarys fabuły tego spektaklu. Reżyserem jest Oliver Frljić

Cytat:

W jednej ze scen młody aktor mówi: "Zygmunt Krasiński napisał »Nie-Boską komedię«, która jest straszliwym paszkwilem na Ż🤬dów, to sztuka antysemicka". Następnie każdy z tej grupy przedstawia się z imienia i nazwiska i mówi: "W związku z tym, że »Nie-Boska komedia« jest tekstem antysemickim, nie chcę być Polakiem, chcę być Ż🤬dem". Tylko jedna aktorka się wyłamuje: "Jestem Polką, to reżyser kazał mi mówić, że jestem Ż🤬dówką, ale ja tego nie zrobię". Po czym grupa młodych rozbiera się i pisze sobie na piersiach "Holocaust = towar". Następnie sięga po mydło (z tłuszczu Ż🤬dów) i zmywa napis.

Brzmi i hymn Polski. "Mazurek Dąbrowskiego" śpiewany jest po rosyjsku, ale i po polsku, na melodię "Deutschland, Deutschland über alles", co poprzedza scenę gw🤬tu zbiorowego na jednej z młodych. Następnie bierze ona ślub w obrządku katolickim (w tragedii Krasińskiego jest to ślub hrabiego Henryka z Marią), po czym uczestnicy obrzędu plują na młodą parę, by następnie przebrać kobietę w welon ikonograficznie upodabniający ją do Maryi Niepokalanej.
Potem zgw🤬cona rodzi dziecko, co sugeruje scena z charakterystycznym zawiniątkiem. Tyle że wysypują się z niego ciasteczka w kształcie Gwiazdy Dawida. W tym momencie grupa młodych przemienia się w czworonogi, które ciasteczka wyjadają, po czym krążąc na czworakach wokół ni to stołu, ni to ołtarza, gdzie owa Maria siedzi, kładą jej kolejno głowy na kolanach w akcie spowiedzi. Muczą przy tym głośno, co na próbach bawiło reżysera i jego ekipę. Aż zwierzęta padają, a Maria kładzie na nich karteczki z nazwiskami: Miłosz, Szymborska, Wojtyła.

W kolejnej sekwencji grupa starszych. "Nazywam się (tu aktor miał podawać swoje imię i nazwisko) - grałem w przedstawieniu Konrada Swinarskiego »Nie-Boska komedia«".



Link do całego artykułu jakby ktoś był ciekawy: klik
Afera w Teatrze Narodowym
Halman • 2013-11-15, 9:26


Z widowni słychać było krzyki: Wstyd! Hańba! Dość! To jest Teatr Narodowy! Z kolei reżyser wykrzykiwał w stronę widzów: Wynoście się stąd!

Poszło o markowany akt seksualny na scenie z udziałem Globisza i Segdy. Przedstawienie zostało przerwane.


Nie pobzykał sobie przez spodnie.
Makieta przedwojennej Warszawy
Vof • 2013-09-19, 15:34
Przedwojenna Warszawa odbudowana. Zobaczcie unikalną makietę miasta sprzed 1939 roku.

Takiej makiety jeszcze nie widzieliście. Ma 20 metrów kwadratowych i powstawała przez blisko rok. Można na niej zobaczyć, jak dokładnie wyglądała Warszawa tuż przed zniszczeniem przez Niemców. Jest wielka, dokładna i widać na niej to, czego w stolicy już nie ma. My już widzieliśmy i przyznajemy – robi wrażenie. Możecie przekonać się o tym sami już od 30 września w stołecznym Teatrze Kamienica.


Okolice Placu Dąbrowskiego i Alei Marszałkowskiej

– Mieliśmy mnóstwo zerwanych nocy, aby zdążyć z wrześniowym terminem – opowiada nam Bogna Romańska. Twórcy przyznają, że najgorsza była pierwsza faza projektu. – Najpierw musieliśmy nauczyć się szukać odpowiednich zdjęć, dzięki którym mogliśmy odtworzyć miasto. Następnym zadaniem było wyliczenie proporcji tak, aby wszystkie budynki były dopasowane do siebie pod względem rozmiarów. Dopiero potem wzięliśmy się za prace plastyczne – tłumaczy Bogna Romańska.


Przedwojenny wygląd ulicy Świętokrzyskiej

Jak się okazuje, bardziej pomocny od konserwatora zabytków był internet. Dostęp do archiwalnych zdjęć wymagał dużo papierkowej i mozolnej pracy. Okazało się, że te same fotografie przedwojennej Warszawy można znaleźć właśnie w sieci.– W tej chwili jest tyle pasjonatów Warszawy, że w internecie znajdziemy wszystkie przedwojenne zdjęcia. Dlatego szkoda marnować czas na urzędy. No i od razu mówię, że nie oglądaliśmy filmu "Warszawa 1935". Woleliśmy sami odkryć to miasto – opowiada Michał Mroczka.


Przedwojenna ulica Królewska

Co ciekawe, bardzo pomocne okazały się fotografie Luftwaffe sprzed bombardowania miasta. Autorzy makiety natrafili na nie poprzez album „Warszawa: ostatnie spojrzenie”. Są to zdjęcia lotnicze, które Niemcy wykonali w celu zniszczenia miasta. Naszym wrogom służyły do rozpoznawania najważniejszych budynków. Tymczasem autorom makiety pomogły odtworzyć miasto.


Przedwojenny wygląd Ogrodu Saskiego

– Te zdjęcia były niezwykłym uzupełnieniem do fotografii, które znaleźliśmy. Są niezwykle precyzyjne. Dzięki nim z wielką dokładnością odtworzyliśmy dawny układ ulic. Sama byłam zaskoczona faktem, że była tak gęsta zabudowa. Na przykład taka aleja Marszałkowska wcale nie była tak ekspansywną ulicą, jaką jest obecnie – opowiada o swoich obserwacjach Romańska/


przedwojenna Warszawa

Sama makieta powstała ze zwykłego gipsu budowlanego. Jej autorzy do końca nie pamiętają ile go wykorzystali, ale mówią, że na pewno poszło ponad sto 15-kilogramowych worków. – Najpierw robiliśmy odlew budynku. W drugiej fazie rzeźbiliśmy fasady i następnie je malowaliśmy. Tamte budynki powstawały za pomocą rąk, nasze modele także. Oczywiście tu dokonaliśmy pewnej manipulacji. Ówczesny stan niektórych budynków na pewno był gorszy niż ten przedstawiany na makiecie. Gdzieś mogła farba odpadać, gdzie indziej tynki. Jednak nie mogliśmy być aż tak precyzyjni. Zajęłoby nam to zbyt dużo czasu – opowiada Mroczka.


Teatr Letni w Ogrodzie Saskim. Dziś przebiega tam droga.

Jeden z inicjatorów stworzenia makiety, właściciel Teatru Kamienica Emilian Kamiński nie krył zachwytów nad tym dziełem. W rozmowie z dziennikarzami powiedział, że już teraz wielu varsavianistów je ceni. Mówił, że potrafią spojrzeć na dany budynek i opowiedzieć całą jego historię, czyli kiedy powstał, kto go stworzył i w jakich okolicznościach został zburzony.


Twórcy makiety z szefami Teatru Kamienica.

– Były też pewne ciekawe konfrontacje, włącznie z mieszkańcami dawnej Warszawy – opowiada Romańska. – Pewna pani, która mieszkała tu przed 1939 rokiem powiedziała, że trochę nas poniosła fantazja z ulicą Królewską, gdzie ustawiliśmy tory tramwajowe. Powiedziała, że nigdy ich tam nie było. Postanowiliśmy raz jeszcze wszystko zbadać i wyszło na nasze. Jak się okazało na ulicy Królewskiej postawiono pierwsze szyny tramwajowe w stolicy – opowiada artystka.

Koncept stworzenia makiety powstał kilka lat temu. Kamiński, którego teatr mieści się w jednym z budynków, który przetrwał wojnę, chciał pokazać ludziom, co miasto straciło. Jednak trochę trwało zanim udało mu się znaleźć sponsora i odpowiednich wykonawców. Zamiarem pomysłodawcy było dokładne odtworzenie całego miasta, a nie ogólnego zarysu. Dlatego cały proces powstania makiety trwał niemalże rok. Mroczka nawet żartował, że przez ten okres makieta została jego dziewczyną.


Twórcy zadbali o każdy szczegół

– Pan Kamiński chciał pokazać jak Warszawa wyglądała w przededniu wojny, więc liczyła się dokładność. Myślał najpierw o architektach, ale ostatecznie postawił na nas. Architekci może i wykonują makiety, ale są one nieco inne. Oni robią je za pomocą najnowszej technologii laserowej. Nasze modele powstają za pomocą techniki używanej w latach 60-tych, czy może jeszcze starszej – mówi Mroczka.

Pytam się twórców, czy mają jakieś ulubione części miasta. Romańska od razu mówi, że była zachwycona modernistycznymi budynkami. – Widać było, że Warszawa miała pomysł na siebie. Rozwijała się w kierunku modernistycznym. To widać chociażby w przypadku Domu pod Orłami, który do 30 września ma pojawić się na makiecie. Zdecydowanie wolimy starą Warszawę, niż tą, którą zafundowano nam po wojnie – mówi Romańska


Zachęta w przedwojennym otoczeniu

Kamiński ma nadzieję, że dzięki swojej inicjatywie uratuje od zapomnienia fragment Warszawy, który po wojnie nie został odbudowany. – Kolejnym etapem będzie stworzenie programu edukacyjnego, który przywoła pamięć o latach świetności miasta, jego historii i będzie przypominał o nieistniejącej już zabudowie – mówi Kamiński, który zaznacza, że niewykluczona jest dalsza rozbudowa makiety. Do tego jednak potrzebny będzie sponsor.


Budynek PASTy w przedwojennym otoczeniu

Uroczysta prezentacja makiety, która jest dodatkową atrakcją nowego sezonu teatralnego odbędzie się 30 września.

źródło: natemat.pl/75323,przedwojenna-warszawa-odbudowana-zobaczcie-unikalna-m...