Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#zwłoki

Carl Tanzler znany również jako hrabia Carl von Cosel (ur 8.02.1877 zm. 23.06.1952) był amerykańskim radiologiem który zasłynął ze swojej chorej obsesji na punkcie jednej ze swoich młodych pacjentek. Mowa tu o Elenie Miagro de Hoyos (1909 – 1931). Było to w czasach, kiedy gruźlica była chorobą zbierającą pokaźne żniwo wśród osób na nią chorujących. Tanzler pracował wtedy w szpitalu mając dużo kontaktu z pacjentami chorującymi na gruźlicę. Jedną z nich była młoda Elena, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia.



Historia

W 1926 r Hoyos poślubiła Luisa Mesa z którym zaszła w ciążę. Niestety poroniła, w efekcie czego mąż ją porzucił wynosząc się do innego stanu. Pasmu nieszczęść nie było końca, niedługo później kilku członków jej rodziny zachorowało na gruźlicę. Nie trzeba było długo czekać żeby choroba nie dopadła jej samej. Zaraz po tym podjęła leczenie u Dra Tanzlera, który natychmiast rozpoznał w niej kobietę ze swoich snów postanawiając ją uratować. Niezdolny do powściągnięcia swych uczuć zaczął obdarowywać ja prezentami, biżuterią, ubraniami. W końcu wyznał jej swa miłość która jak się później okazało była silniejsza od śmierci.



Pomimo ciężkiej pracy i dołożenia wszelkich starać Hoyos zmarła. Tanzler bez żadnego porozumienia z rodziną pacjentki zapłacił za jej pogrzeb. Nad jej grobem wzniesione zostało mauzoleum, grobowiec z którym Carl stał się bardzo związany. Każdej nocy kiedy kończył swoją pracę - w czasie gdy normalni ludzie wracają do domu i jedzą kolację on odwiedzał grobowiec swej ukochanej; i nie były to wizyty w celu złożenia jej kwiatów. Tanzler posiadał klucz do grobowca, a odwiedzał go żeby móc spędzić noc w towarzystwie swej ukochanej. Po sześciu miesiącach praktykowani tego dziwacznego rytuału postanowił zrobić kolejny krok. Wykradł pewnej nocy ciało Eleny, zabierając je następnie do swojego domu. Jak dotąd brzmi to dziwnie, ale był to dopiero początek poniżenia jakiego miała zaznać Hoyos po śmierci

Szczegóły (czyli to co sadole lubią najbardziej)

Tanzler zrekonstruował rozkładające się zwłoki Eleny poprzez połączenie jej kości za pomocą strun/drutów fortepianowych [źródło podaje "piano wire"] po czym wypchał jej ciało szmatami. Następnie wstawił jej szklane oczy. Kiedy skóra całkowicie się rozłożyła, zamienił ją na jedwab nasączony woskiem. Po wypadnięciu włosów zastąpił je peruką zrobioną z włosów zmarłej, które otrzymał od jej matki po pogrzebie. Zwłoki eleny Tanzler ubrał w odświętną suknie oraz szczodrze wyperfumował, żeby zamaskować silny odór rozkładu. Całe dnie i noce spędzała w łóżku naszego głównego bohatera, który w swojej obsesji posunął się do tego stopnia, że umieścił w jej waginie specjalną rurkę, umożliwiającą odbywanie stosunku.



Dopiero po 9 latach, siostra Eleny usłyszała niepokojące plotki, jakoby Dr Tanzler przetrzymywał zwłoki jej siostry w swoim domu. Po konfrontacji ze swoim niedoszłym szwagrem powiadomiła policję, która aresztowała Tanzlera. Został on przebadany pod kątem choroby psychicznej które potwierdziło że jest on osobą całkowicie zdrową na umyśle. Dzięki temu został oskarżony o zniszczenie grobu i kradzież ciała. Niestety w więzieniu długo nie posiedział. Ciało Eleny Hoyos zostało wystawione w kaplicy lokalnego cmentarza ze względu na ogromne zainteresowanie mediów. Ostatecznie zwłoki zostały zwrócone na cmentarz. tym razem do nieoznaczonego grobu żeby zapobiec kolejnym próbom kradzieży ze strony Tanzlera, który mógłby ponownie chcieć sprofanować ciało Eleny.

Tanzler przeprowadził się, a następnie napisał swoja autobiografię, która pojawiła się w magazynie “Fantastic Adventures.” Niezrażony swoim poprzednim aresztowaniem, stworzył nową podobiznę Eleny Hoyos w jej pośmiertnej masce. Jej podobizna została znaleziona w domu Tanzlera, kiedy umarł (odkrycia dokonano po trzech tygodniach od śmierci doktora). Niektóre źródła podają że ciało Eleny zostało mu sekretnie zwrócone a jej kolejna podobizna była naprawdę jej prawdziwymi szczątkami.

źródło: kepikiranlagi.blogspot.com/2012/10/carl-tanzler-for-love-of-corpse.htm...

Pierwszy temat, po tagach nie znalazłem, jeśli dział nieodpowiedni to proszę o przeniesienie
Smród
MichaU • 2014-01-10, 16:07
Okazanie zwłok:
- K🤬a, co za smród. Od ilu on nie żyje?
- Pan Ahmed zmarł godzinę temu.

 
Topielec do picia...
Indy84 • 2013-10-24, 15:50
"Na jednej ze stronek o NWO, okultyzmie itp. natknąłem się na temat zgonu turystki w hotelu w LA. niby nic dziwnego ale:

Cytat:

Goście hotelu w Los Angeles pili, myli zęby oraz kąpali się w wodzie pochodzącej ze znajdującego się na dachu zbiornika, w którym przez ok. dwa tygodnie rozkładały się zwłoki kobiety - poinformowała policja.

Ciało 21-letniej Elisy Lam zostało znalezione w zbiorniku wody na dachu hotelu Cecil w Los Angeles. Odkrycia dokonał hydraulik, który dociekał, dlaczego ciśnienie wody jest zbyt niskie.

Rodzice Elisy Lam zgłosili jej zaginięcie na początku lutego. Ostatni raz kobieta była widziana w hotelu Cecil 31 stycznia. Trwa śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci Kanadyjki.

Nie wiadomo, czy woda, z której korzystali hotelowi goście stanowiła zagrożenie dla życia. Pobrano próbki, wyniki analiz mają być znane niebawem.

Kierownictwo hotelu odmówiło komentarza w związku ze sprawą.

- Woda miała dziwny smak. Myśleliśmy, że tutaj to normalne. Kąpiel pod prysznicem była nie do zniesienia. Po odkręceniu kranu przez dwie sekundy z prysznicowej słuchawki leciała czarna woda, która dopiero potem zmieniała kolor na normalny - powiedziała goszcząca w hotelu Brytyjka.

Jeden z gości powiedział, że o zwłokach i wodzie dowiedział się nie od kierownictwa hotelu, lecz od reportera CNN.


wprost.pl/ar/389189/W-hotelu-goscie-pili-wode-skazona-zwlokami-kobiety/

Ale to jeszcze nie wszystko.

Zachowało się nagranie z kamery przemysłowej w windzie, którą dojechała na dach (tam są zasobniki wody)

1:57 - co najmniej dziwnie to wygląda



Dziewczyna podobno nie była pod wpływem żadnych środków.

Hotel Cecil's, w którym cała rzecz się dzieje, ma swoją mroczną historię. Mieszkało w nim m.in. dwóch seryjnych morderców, oraz cała zgraja samobójców :

No i strasznie to przypomina historię z filmu Dark water z 2005 roku
Rysuneczki
Konto usunięte • 2013-08-15, 21:42
Kilka ciekawych prac autorstwa Herberta Smagona:

#1.

Reszta w komentarzach


Tak, jestem przedsiębiorcą pogrzebowym. To nie znaczy, że stoję w żakiecie i spódnicy na czyjejś stypie, pocieszając rozpaczającą rodzinę. Nie. To znaczy, że haruję w zimnych piwnicach, starając się zrobić ze zwłokami waszych bliskich coś, żeby nie wyglądały jak podgniłe kawały mięcha.

Ale nie o tym chcę mówić. Jest kilka rzeczy w tej j🤬ej robocie, które muszę z siebie wyrzucić. Ludzie chcą, żeby pracownicy kostnic byli niewidzialni i niemi (i Sześć stóp pod ziemią gówno pomogło. Teraz wszyscy myślą, że jesteśmy gejami/nimfomankami/dziwakami z depresją). Jestem zmęczona byciem cicho. Muszę ponarzekać na kilka spraw, a wy mnie wysłuchacie. Jeśli nie, to pewnie zgubię skalpel w klatce piersiowej waszego brata, albo zostawię otwarte oczy waszej matce, na jej pogrzebie z otwartą trumną. Zrozumiano?

Po pierwsze, lekarze to leniwe, niedoinformowane, bogate dzieciaki, które nie mają pojęcia czym jest akceptowalna przyczyna śmieci. Każdy automatycznie zakłada „starość”, jeśli osoba ma więcej niż 50 lat, ale w stanie Nowy Jork, to nie wystarcza. Dłuższa wersja „ze starości” to „zatrzymanie akcji układu krwionośnego z powodu choroby miażdżycowej serca”. To znaczy, że twoje serce przestaje działać, bo żyły i tętnice były zbyt zapchane, żeby dalej pompować krew. Każdego roku, wg ogólnokrajowych raportów, głównym zabójcą praktycznie wszystkich – statystycznie – są choroby serca, ale nic bardziej mylnego!

Lepiej usiądźcie, bo: głównym powodem śmierci są tak naprawdę zakażenia w szpitalach. Kiedyś jechałam odebrać kobietę z wyjątkowo podłego szpitala; jej certyfikat zgonu był źle wypełniony. Zszedł do mnie jej lekarz i zapytałam go na co zmarła. Powiedział, że trafiła do szpitala z zakażeniem przewodu moczowego i że bakteria rozprzestrzeniła się na cały układ i zmarła na sepsę (bakterię we krwi). Więc powiedziałam „OK, musi pan wpisać, że miała zakażenie, jego rodzaj i lek, na który było odporne, i że zmarła na sepsę”.

Zapytał „Nie da się jakoś łatwiej?”.

Powiedziałam: „Zatrzymanie akcji układu krwionośnego z powodu choroby miażdżycowej serca”.

To oklepana odpowiedź, którą można znaleźć na certyfikatach w każdym szpitalu. Nie umiałabym nawet powiedzieć jak dużo ciał balsamowałam nie wiedząc na co ci ludzie naprawdę umarli! Jestem po łokcie przesiąknięta płynami wyciekającymi ze wszystkich otworów, a nie wiem jakie choroby, bakterie czy wirusy są dookoła mnie. Niewielu zdaje sobie sprawę jak wielkie ryzyko zdrowotne podejmuję za każdym razem gdy biorę się za balsamowanie. Nie wspominając o ostrych chemikaliach, których muszę używać. Wśród kobiet pracujących w tej branży od lat rozwinęła się pewna właściwość – ich dzieci rodzą się z neurologicznymi i często fizycznymi problemami, przez długotrwałe wystawienie na działanie formaldehydu i fenolu. Moje dzieci będą zniekształcone! Zajebiście.

Jedną z najbardziej wymownych rzeczy na temat tej pracy jest to, że kostnice zazwyczaj wciśnięte są gdzieś obok kuchni, pralni i składu śmieci w trzewiach szpitala. Gdy pytam gdzie zaparkować samochód przyjeżdżając do pracy w nowym szpitalu, zawsze odpowiadają czymś w stylu „Podjedź z tyłu, od strony śmietników, tam są drzwi do kostnicy”. Chodzi w tym o to, jak szpital chce ukryć swoje pomyłki. Lekarze NIENAWIDZĄ pracowników kostnicy właśnie z tego powodu. Jesteśmy chodzącym symbolem ich pomyłki w ratowaniu czyjegoś życia. Skłonienie lekarza do samego podpisania się na gotowym certyfikacie zgonu na czas jest jak procesy norymberskie.

Druga najgorsza rzecz, z którą muszę się użerać to te okropne „odbiory”. Polegają na tym, że trzeba pojechać do czyjegoś domu, domu starców albo hospicjum i odebrać ciało zmarłego. Trzeba to zrobić w profesjonalnym ubiorze – czyli garniturze i krawacie gdy jest się facetem. Ja muszę to robić w spódnicy i butach na obcasie. Jestem malutka – 155cm, 55kg – i nie mam nawet 25 lat, a mimo to taszczę zwłoki z łóżek do minivana kilka razy w tygodniu. Czasami ważą dwa razy więcej niż ja. Rodziny i sanitariusze zawsze nie dowierzają, że wysyła się do tego dziewczynę, bez żadnej pomocy. Wyobraźcie sobie tylko: 32 stopnie, jesteście w garniturze – albo -10, w spódniczce – i pchacie nosze z wielkim czarnym workiem pełnym trupa do swojego „samochodu odbiorczego”, kiedy cała rodzina płacze w drzwiach, a sąsiedzi wyglądają zza zasłon.

Ale nie myślcie sobie, że te rodziny to cierpiące niewiniątka! Nie mogłabym zliczyć ile osób odbierałam, które nie były golone od miesięcy, od kilku dni nie miały zmienianych pieluch i od jakiegoś czasu nie były odpowiednio kąpane albo chociaż myte. I nie zapominajmy o odleżynach. Ich nazwa fachowa to „decubitus” – to po prostu wielka, śmierdząca dziura, która powstaje na punkcie nacisku na ciele. Odleżyny zaczynają rosnąć i gnić od zbyt długiego leżenia w jednej pozycji. To tak zajebiście proste. Następnym razem jak ktoś wam bliski w stanie śpiączki będzie wciśnięty do jakiegoś małego pokoiku z tyłu domu, nie zapomnijcie przewrócić go na drugą stronę raz na kilka godzin. Oszczędzicie mi dużo odruchów wymiotnych, które mam przy myciu tych świństw.

Muszę wspomnieć – nieskromnie – że jestem niesamowita w balsamowaniu. Przycinam włosy w nosie i uszach, obcinam paznokcie, czyszczę wielomiesięczny brud zebrany za skórką przy paznokciu, robię kobietom manicure, a na koniec czyszczę i zszywam wszystkie rany od różnych rurek i strzykawek, które ostatnio w nich siedziały. Zawsze gdy ich umyję, obetnę im włosy, ubiorę ich i wystawię na pokaz, cała rodzina beczy i płacze i histeryzuje. No dajcie spokój. Kiedy ostatnio odwiedziliście dziadka w domu opieki? Zmieniliście mu kiedykolwiek pieluchę?

Cały czas dziękuję Bogu, że (póki co) nie musiałam zajmować się ciałem maltretowanego dziecka. Jeden z moich profesorów powiedział nam, że każdy z nas doczeka dnia, w którym zobaczymy dziecko i będziemy po prostu WIEDZIEĆ, że było brutalnie molestowane przez swoich rodziców. Nie można nic z tym zrobić ani nic nikomu powiedzieć, za to trzeba omówić wszystko z rodziną, w grzeczny sposób, wiedząc, że prawdopodobnie zabili swoje dziecko. Brzmi milusio, nie? No ale widziałam trochę nie-molestowanych dzieci. W NYC panuje dość nowe prawo, które wymaga przeprowadzania autopsji na wszystkich niemowlętach, więc nigdy nie dostałam dziecka w całości. Przyjeżdżają do kostnicy pocięte na kawałki, a ja składam je z powrotem. Zdarzyło wam się kiedyś powiedzieć matce, która straciła dziecko, że nie może go wziąć po raz ostatni na ręce, bo może się rozlecieć?

Więc, czemu ja to w ogóle, k🤬a, robię? Dodam do tego wszystkiego, że wynagrodzenie nie jest zbyt adekwatne. Prawdziwe nagrody są mniej namacalne. Wdzięczność rodzin wiele dla mnie znaczy, podobnie jak podziw kolegów z pracy. To taki przemysł, w którym ludzie zawsze sprawdzają umiejętności innych, miło jest gdy dwudziestoletni weterani zachwycają się moją robótką ręczną. Ale to, co lubię najbardziej, to wyniki mojej ciężkiej pracy. Po trzech godzinach roboty ze zwłokami, które przyjeżdżają brudne, śmierdzące, pokryte własnymi wydzielinami, z rozdziawionymi ustami i oczami, często bez zębów, naprawdę satysfakcjonujące jest spojrzeć na nie już czyste, eleganckie, pachnące, bez żadnych rurek czy innych instrumentów nowoczesnej medycyny wystającej z ich wszelkich otworów. To sztuka, a cel końcowy to sprawienie, żeby martwa osoba wyglądała, jakby zaznała spokoju. Jeśli mogę to zrobić, to satysfakcja jest warta więcej niż wszyscy ci pieprzeni lekarze i zainfekowane odleżyny.

By Jessica Six

źródło: vice.com/pl/read/ungrateful-v11n3
Identyfikacja
Konto usunięte • 2013-05-29, 20:01
Wszedłem do kostnicy by zidentyfikować ciało mojej żony. Niestety nie udało mi się. Wszystkie były tak samo sztywne, zimne i nieruchome podczas seksu.