Poziom angielski - podstawowy. Nie chciało mi się tego tłumaczyć ale jeśli będzie trzeba to w komentarzu to zrobię.
Napisałem DAR OD BOGA bo taki jest tytuł.
87 letnia (po lewej) kobieta z Alheimer'em rozpoznaje na 1 dzień przed śmiercią swoją córkę.
Czytając komentarze dowiedziałem się, że chorował kilka lat, bodajże 5. I przez ten czas nie poznawała nikogo.
1 dzień przed śmiercią ?
Przypomina mi się historia kolegi mojej Mamy.
Chory na raka, nieuleczalnie, z przerzutami na WSZYSTKO. Kilkanaście dni w hospicjum, agonia i ból, nie podnosił się z łóżka.
1 dzień przed śmiercią odzyskał siły, pożegnał się z kazdym, kolejnego dnia zmarł.
Przypomina mi się też historia mojego Wujka. Rak płuc.
Kilka dni w łóżku, odleżyny na nogach, szwagier który go golił, bezruch, warzywo, paraliż ust.
1 dzień przed śmiercią wypił kieliszka ze swoim szwagrem, zapalił, pooglądał telewizje, poszedł na spacer.
kolejnego dnia zmarł.
TO nie opowieści z krypty. To nie wiara w Boga. Bo nie wierzę.
Ale k🤬a jest to dziwne , bardzo dziwne.
Gdybym nie miał potwierdzenia, nie pisałbym tego.
Macie na to jakieś tezy ?
Skąd ten czas na pożegnanie ?
Witaj użytkowniku Sadol.pl,
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Dalsze istnienie serwisu jest możliwe jedynie dzięki niewielkim, dobrowolnym wpłatom od użytkowników.
Prosimy Cię zatem o rozważenie wsparcia nas poprzez serwis Zrzutka.pl abyś miał gdzie oglądać swoje ulubione filmy ;) Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (
więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
konto usunięte
2014-09-04, 17:52
Mózg wydziela substancje psychoaktywne by poradzić sobie z nieodwracalnymi już uszkodzeniami organizmu.
Szprycowałbyś wujka DMT to może by miał normalne życie przez ten czas który mu został

mendo
konto usunięte
2014-09-04, 17:54
Mam tezę. Po prostu może masz mózg odbiera sygnały z ciała, że to już koniec i zanim nastąpi zatrzymanie krążenia, mobilizuje cały organizm do działania (coś na zasadzie turbiny) energy kick, by potem gdy wypali się cała energia wpaść na równię pochyłą i wyczerpać resztki energii. Może to i głupie ale isnieje coś takiego jak autosugestia (zdolność samouzdrawiania), jeżeli rozboli cię ząb spróbuj się na maxa zrelaksować, i wyobrazić sobie że czujesz się zajebiście dobrze i nie ma żadnego bólu. Niestety nie działa na sceptyków( tu kluczowe jest podejście do sprawy). Przypominam, że człowiek używa tylko 20-kilka % potencjału swojego mózgu.
P.S. Sorry za trochę zawiły język, ale mam nadzieje że ogarniecie o co mi chodziło.
konto usunięte
2014-09-04, 18:16
przecież to jasne, że to cud i dar od boga
konto usunięte
2014-09-04, 18:16
Moja śp Babcia zmarła w wieku lat 96. Do 93 roku zycia funkcjonowała całkowicie normalnie (łącznie z pracą w ogródku).
W wieku 70-80 lat miała 2 wylewy i 1 zawał mimo to wróciła do zdrowia. Zwykle pogarszało się jej jesienią i na wiosne (zmarła zresztą w marcu). 2 lata przed śmiercią też na wiosne trafiła do szpitala. Stan był bardzo ciężki - obrzęk płuc. Rano pojechaliśmy do szpitala, a kobieta która z babcią na sali była gada o jakimś cudzie.
Co się okazało ? Babcia nad ranem zmarła. Ksiądz rypnął ostatnim namaszczeniem etc... 30 min po "zgonie" Babcia ożyła. Jak ? Nie wie tego nikt. Medżik. Lekarze nie prowadzili reanimacji. Nie jestem katolskim nawiedzeńcem. Cudem tego nie nazwe. Zwyczajnie są rzeczy które się fizjologom nie śniły jak to Kiepscy mówią.
To co napisałeś o żegnaniu się z bliskimi jest prawdą. Babcia mnie wychowywała i jestem w stanie uwierzyc w to co mi inni mówili - że to ja dodawałem siły i myśl o mnie pomagała wracać jej do sił. Tak więc zdecydowanie możliwe że ktoś odzyskuje siły żeby pożegnać się z bliskimi.
Jak umierała prababcia (od malego wzorowa katoliczka, co niedziele do kościoła, połowa renty na Radio Maryja) to babcia dała 300 zł na mszę (wtedy to było jak 600 teraz), umarła. Jak umierał dziadek (też wzorowy katolik) to dała 600 zł, umarł. Ciotka, wzorowa katoliczka, stara panna zaangażowana w życie kościoła zachorowała na raka, umierała poł roku w najbardziej bolesny jaki można sobie wyobrazić sposób, wujek, stary SBek który od 18 roku życia nigdy nie był w kościele - po dwóch zawałach, 5,5 tysia emerytury, 88 lat, życie jak w Madrycie

Bóg i jego sprawiedliwość? Chyba sobie jaja robicie!
Jak będziecie zdychać to nie zapomnijcie się odpowiednim filmikiem pożegnać z nami na sadolu. Nie pozdrawiam45
bloodwar, moja babcia świętej pamięci zawsze powtarzała (a była mocno wierząca), że Bóg wzywa do siebie dobrych ludzi, a my to odbieramy jako niesprawiedliwość, bo jesteśmy egoistami. A ludzi o nieczystym sercu nie chce u siebie i każe im się męczyć na ziemi, w tym padole niesprawiedliwości i cierpienia.
Tco
2014-09-04, 19:30
Ta babcina do samego konca nikogo nie poznawala. Od 40 sek. zaczyna sie dialog ktory pokazuje nam ze babcia tylko "strzelala" kto lezy obok w lozku. Jak sama babuszka powiedziala, wiedziala ze kocha "Kelly" . A ze autorka filmu (Kelly) juz na poczytku filmu powiedziala babci ze jest jej corka i ze ja kocha, to babcia prawdopodobnie sprytnie polaczyla fakty.
konto usunięte
2014-09-04, 19:56
"Zwykła żarówka przed przepaleniem też zaczyna świecić jaśniej"
konto usunięte
2014-09-04, 21:15
W tych całych wywodach zapomnieliście o jednym, bardzo często taki umierający jest bardziej "naćpany" niż niejeden narkoman po złotym strzale. Pamiętam jak mój Ojciec umierał, tracił świadomość ale chciał się pożegnać. Więc zamówił wizytę mu najbliższych, robił minę do złej gry. By paść jak kłoda gdy tylko wyszli, przed nimi udawał, że jest całkiem sprawny. I tak to chcą odbierać ludzie, którzy się z umierającym spotykają. Bo pogadał, bo pożartował, bo coś zjadł. Jakoś dziwnym trafem nie widzą, że spodnie wiszą jak na klaunie, że z twarzy wystają kości, że każdy oddech po śmiechu staje się płytszy. Jak już wyjdą to nikt nie wie, jak to wygląda wycieranie z wymiotów łóżka (no bo przecież rodzinka kupiła pizzę), jak nagle ciężko podnieść człowieka, żeby się udał do wc (po drodze jak i w łóżku już popuszczając). Tego się nie da opisać, to trzeba przeżyć. Nikomu tego nie życzę ale z drugiej strony, to bardzo hartuje człowieka, daje inne spojrzenie na to całe gówno, które nas otacza.
konto usunięte
2014-09-04, 22:20
Widziałem zdychającego kota. Na chwile przed śmiercią dostał takiego kopa że przebiegł z 10 metrów i trzepną w ścianę. I Zdechł. A wcześniej tylko leżał i pianę z pyska toczył
To jeszcze nic. Moja ciocia jeździ do niemiec opiekować się starszymi ludźmi. W sumie tam nie ludzie, tylko szwaby, ale ok. No to pewien szwab już schodził z tego świata, po prostu KAPUT ( leżał ciągle w łóżku, nie podnosił się od roku ponad ), jego żona na wózku jeździ. Parę dni temu już miał schodzić, już babka ręce zacierała, że kase dostanie. Co do czego na drugi dzień jak niby nic, dziadek wstał z łóżka i normalnie zaczął wszystko robić wokół siebie. Ciotka jak opowiadała to ryczała... ze śmiechu
Kumpel na 1 dzień przed śmiercią dobrze się bawił i pił browar jakby nigdy nic. Przed imprezą bolał go ząb i ledwie do nas się dowlekł i nagle po wódce przeszło. Wychodząc do domu pożegnał się z nami wszystkimi. Następnego dnia buty zgubił na motocyklu. Dar od Boga