

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
Dalsze istnienie serwisu jest możliwe jedynie dzięki niewielkim, dobrowolnym wpłatom od użytkowników. Prosimy Cię zatem o rozważenie wsparcia nas poprzez serwis Zrzutka.pl abyś miał gdzie oglądać swoje ulubione filmy ;) Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany

podpis użytkownika
Si vis pacem, para bellum.czy można taką padlinę sobie wziąć
Jeśli nie masz oporów przed podp🤬leniem czegoś, co do ciebie nie należy, to możesz.
Jeśli nie jesteś przesądny (i nie wierzysz w weterynarzy), to możesz sobie narobić kiełbas.
A jeśli jesteś normalny, to dzwonisz pod 112.
A jeśli jesteś normalniejszy (a zwierzę jeszcze żyje), to dodatkowo pod numer lokalnego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami - oni czasem potrafią uratować nieboraka.


Jeśli nie masz oporów przed podp🤬leniem czegoś, co do ciebie nie należy, to możesz.
Jeśli nie jesteś przesądny (i nie wierzysz w weterynarzy), to możesz sobie narobić kiełbas.
A jeśli jesteś normalny, to dzwonisz pod 112.
A jeśli jesteś normalniejszy (a zwierzę jeszcze żyje), to dodatkowo pod numer lokalnego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami - oni czasem potrafią uratować nieboraka.
Jeśli nie masz oporów przed podp🤬leniem czegoś, co do ciebie nie należy, to możesz.
(...).
ok... to może inaczej.
Kto jest prawomocnym właścicielem sarny i do kogo można się zwrócić z wnioskiem o przerobienie jej na kiełbasę?
podpis użytkownika
Si vis pacem, para bellum.Jeśli nie masz oporów przed podp🤬leniem czegoś, co do ciebie nie należy, to możesz.
Jeśli nie jesteś przesądny (i nie wierzysz w weterynarzy), to możesz sobie narobić kiełbas.
A jeśli jesteś normalny, to dzwonisz pod 112.
A jeśli jesteś normalniejszy (a zwierzę jeszcze żyje), to dodatkowo pod numer lokalnego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami - oni czasem potrafią uratować nieboraka.
Niestety, to nie wygląda na żart, czy kpinę z upośledzonych frajerów, którzy mogą na serio tak myśleć

Weź ty już lepiej zostań przy poprawianiu błędów.
Tak, wiem, biedna sarenka bo RIP, biedny kierowca bo szkody itp ale mam pytanie pragmatyczne: czy można taką padlinę sobie wziąć do weterynarza żeby przebadał, a jak ok to na kiełbasę?
Sarny nie trzeba badać
Bierzesz do domu, obrabiasz, najlepiej poporcjowane wsadzić do zamrażarki na minimum dwa tygodnie, żeby mięso straciło zapach lasu, a potem szama.
Poniżej tegoroczna sarenka, którą jeszcze ciepłą znalazłem biegając wcześnie rano w poniedziałek wielkanocny, ...i co było potem


podpis użytkownika
Majster BiedaMój kumpel kilka lat temu stuknął koleżankę i do teraz ma ją na chacie.
Trzeba tylko uważać, w co się stuknie.
Mój kumpel kilka lat temu stuknął koleżankę i do teraz ma ją na chacie.
W zamrażarce?
Tak, wiem, biedna sarenka bo RIP, biedny kierowca bo szkody itp ale mam pytanie pragmatyczne: czy można taką padlinę sobie wziąć do weterynarza żeby przebadał, a jak ok to na kiełbasę?
Świeża to pakujesz do bagażnika i jedziesz do domu oprawić. Zwierzyny co je zielenine nie trzeba nawet badać, dzika np. trzeba bo może mieć włosienia przez to że wszystko je ;d. Ale jeżeli dzika stukniesz a chcesz go zjeść to też możesz zabrać oprawić tylko że mięso musi zostać upieczone (pieczenie zabije włośnia) i nic Ci się nie stanie. Co do pytania o zabranie do weterynarza żeby zbadał, to jak nie masz dobrego kolegi weterynarza to o tym nie myśl bo nikt Ci tego nie przebada jeżeli nie jesteś w jakimś kole łowieckim i nie miałeś planowanego odstrzału ;d. Imo jak wiesz że świeże to pakujesz i nikomu nie mówisz ;d
W zamrażarce?
Przecież pisali, że musi być w zamrażarce żeby straciła zapach lasu

Tak, wiem, biedna sarenka bo RIP, biedny kierowca bo szkody itp ale mam pytanie pragmatyczne: czy można taką padlinę sobie wziąć do weterynarza żeby przebadał, a jak ok to na kiełbasę?
Sarna, zając są czyste i można jeść bez badania. Dzika lepiej nie, z resztą trudniej go samochodem zabić. Wezwanie służb, utylizacja, to protokoły, pisanina i pewnie z 2000, więc Policja przymyka oko. Kolega jeździ przy pielęgnacji dróg i poboczy. Ludzie co z nim pracują tylko czyhają ze sprzętem na jakiego łosia, czy coś grubszego. Kto pierwszy, ten lepszy. Jest dużo lasów, dużo zwierzyny. Przed świńskim pomorem u mnie strach było wyjść o zmroku do lasu. Strzelali jak w Donbasie, a dziki chodziły stadami po kilkadziesiąt sztuk.
Świeża to pakujesz do bagażnika i jedziesz do domu oprawić. Zwierzyny co je zielenine nie trzeba nawet badać, dzika np. trzeba bo może mieć włosienia przez to że wszystko je ;d. Ale jeżeli dzika stukniesz a chcesz go zjeść to też możesz zabrać oprawić tylko że mięso musi zostać upieczone (pieczenie zabije włośnia) i nic Ci się nie stanie. Co do pytania o zabranie do weterynarza żeby zbadał, to jak nie masz dobrego kolegi weterynarza to o tym nie myśl bo nikt Ci tego nie przebada jeżeli nie jesteś w jakimś kole łowieckim i nie miałeś planowanego odstrzału ;d. Imo jak wiesz że świeże to pakujesz i nikomu nie mówisz ;d
U mnie weterynarz za niedużą kasę wszystko zrobi.
Po dwa sarny się nie bada bo nie łapie włośnia.
Po trzy zwierzak z kolizji ma skrzepy i krwiaki po uderzeniu i to mięso nadaje się na utylizację.
Po cztery kolega batiz wszedł nielegalnie w posiadanie tuszy zwierzyny łownej co równa się z kłusownictwem, mało tego dodał swoje zdjęcie.
Po pięć towarzyszu Antonii, mój sąsiad potrącił kiedyś zająca i go wp🤬lił do gara. Jak się później okazało był pogryziony przez innego zwierzaka bo dostał wścieklizny (sąsiad). Tak że tu tego z tymi zajęciami bywa i tak.
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie