Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
Znając Wasze preferencje temat powinien wzbudzić aplauz

A na poważnie... Jest to informacja o nigdy nie schwytanym, seryjnym mordercy gejów z Łodzi (nota bene - moje miasto).

Do tych makabrycznych zbrodni doszło u schyłku poprzedniej ery. W całym kraju można było odczuć nadejście zmiany ustroju. Nie inaczej było na ulicach przemysłowej Łodzi. Ludzie, którzy przez lata byli tłamszeni zgodnie z obowiązującym ustrojem, mieli już dość ukrywania swojej tożsamości i zaczynali domagać się wolności. Przez kraj przetaczały się strajki, a w dużych miastach pojawiły się nawet pikiety homoseksualistów. Rzecz nie do pomyślenia we wcześniejszych czasach...
W Łodzi do takich demonstracji doszło w centrum miasta. Osoby homoseksualne pojawiały się w rejonie: Dworca Łódź Fabryczna, parku Moniuszki, placu Dąbrowskiego, a także Domu Aktora z popularną niegdyś restauracją "Orfeusz". Ten obszar był miejscem kontaktowym, gdzie spotykali się miejscowi homoseksualiści, poszukując relacji z osobami tej samej orientacji.

Zabójca zaatakował po raz pierwszy we wrześniu w 1988 r.
Ofiarą był rencista Stefan W., który dorabiał handlem na Węgrzech. Do morderstwa doszło w domu ofiary, gdzie rencista zaprosił na randkę przyszłego mordercę. Jak ustalono podczas śledztwa, Stefan W. był duszony, pchnięty nożem w klatkę piersiową, otrzymał też kilka niegroźnych ran ciętych. Na koniec zwłoki zostały przygniecione meblościanką. Sprawca zabrał swojej ofierze magnetowid, aparat fotograficzny, dwa sygnety. Policję powiadomiła sąsiadka denata, którą zaniepokoił smród rozkładającego się ciała na klatce schodowej.

Drugą ofiarą zabójcy był Jacek C. przewodnik PTTK. Napastnik zaatakował go w jego mieszkaniu podczas randki w lipcu 1989 r. Przewodnik został uduszony ścierką kuchenną, wepchniętą głęboko w usta. Funkcjonariusze zastali zwłoki z rękami związanymi sznurkiem pakowym. Nogi miał skrępowane paskiem od spodni. Tym razem bandyta ukradł telewizor i pieniądze. Ofiara nie miała nic więcej cennego w domu. Większość pieniędzy przewodnik przeznaczał na zakup książek.

Kolejnym na liście zbrodni znalazł się Bogdan J., aktor teatralny. Zginął od ciosów ostrym narzędziem. Było to w listopadzie 1989 r. Liczne rany kłute były zadawane z taką wściekłością, że nóż przebił ciało mężczyzny na wylot. Schemat działania mordercy był taki sam jak wcześniej: towarzyszył mu alkohol, seks i na końcu kradzież. Tym razem sprawca zabrał magnetowid, kasety VHS, lornetkę, książeczki oszczędnościowe oraz złoty sygnet. Zginęło też kilkaset dolarów.

Śledczy mieli niełatwy orzech do zgryzienia. Morderca otrzymał pseudonim "z pikiety" – odnosiło się to do protestów homoseksualistów. Śledztwo trwało, gdy seryjny zabójca zaatakował ponownie — tym razem w lutym 1990 r. Zabił Andrzeja S. rencistę chorego na schizofrenię. Zadał mu liczne rany kłute nożem kuchennym ofiary. Zabrał telewizor, ubrania i pieniądze.

Kolejne zabójstwo nastąpiło w lipcu tego samego roku (1990). Tym razem ofiarą był Jakub M., rolnik. Został uduszony w lesie. Rolnik mieszkał z rodzicami, dlatego uprawiali miłość na łonie natury, gdzie mogli się czuć niczym nieskrępowani. Po wszystkim morderca zamaskował zwłoki ściółką leśną. On jako jedyny nie zginął w odróżnieniu od pozostałych ofiar w mieszkaniu. Policja już wtedy zauważyła też pewną prawidłowość: do wszystkich zabójstw doszło w miesiącach, które w swojej nazwie miały literę L...

W lutym 1992 r. zginął Jan D., właściciel smażalni ryb. Denat głowę miał obwiązaną przewodem elektrycznym, złamany nos, a zmarł na skutek urazów czaszki. Zwłoki zostały przykryte poduszkami i kołdrą. By zatrzeć ślady, morderca próbował bezskutecznie je podpalić. Zabrał magnetowid i notes z adresami, numerami telefonów i terminami spotkań. Ostatnią ofiarą był Kazimierz K. emeryt. Zginął w lipcu 1993 r. Zabójca zadał mu ciosy w głowę tępym narzędziem, emeryt miał też złamany nos, rozerwane nozdrza oraz naderwane ucho. Na ciele znaleziono liczne siniaki i otarcia. Zgon denata nastąpił przez uduszenie. Morderca zabrał radiomagnetofon, skórzaną odzież oraz nóż z kuchni.

Zanim zbrodnie nabrały charakteru serii, funkcjonariusze nie przykładali szczególnej uwagi do zabójstw w "wyklętym" środowisku gejów. Niektórzy nawet uznawali te zgony za usprawiedliwione, miały być "dopustem bożym" za życie wbrew "naturze"

Co ustalili śledczy?
Ponoć morderca posługiwał się imieniem "Roman". Gdy zabił po raz pierwszy, mógł mieć około 20 lat. Świadkowie zeznali, że widzieli mężczyznę krępej budowy ciała, był blondynem, z lekko falującymi blond włosami, o urodzie — jak to określali — łagodnej, wzrostu około 175-180 cm. Miał mieć też tatuaże w stylu więziennym – litery na lewej dłoni, kropki na grdyce i przy lewym oku. Według więziennego slangu, to znaki alkoholika, grypsera i skazańca, któremu nie zależy na wolności. Naoczny świadek, zamieszany w sprawę ostatniej zbrodni, który odbył stosunek seksualny z "Romanem" i przeżył, po kilku miesiącach zmarł na AIDS. Wcześniej zeznał, że "Roman" dużo opowiedział mu o sobie. Był rozgoryczony życiem. Miał być zgw🤬cony w poprawczaku w wieku 15 lat, sprawcą był jego wychowawca. Jako dorosły pracował w przemyśle włókienniczym, mieszkał z matką. Jego życie było beznadziejne — tak opowiadał o sobie.



Postępowanie trwało, setki osób składały zeznania, ale śledztwo nie przynosiło rezultatu. W końcu sprawa zabójstw w Łodzi została umorzona.
W rozwiązaniu zagadki nie pomagało nastawienie środowiska homoseksualnego do mundurowych, które od czasów PRL nie chciało współpracować z policją. A tajemniczy Roman? Rozpłynął się bez śladu...
Jeśli był chory na AIDS przed 1996 r., to ludzie zarażeni przez niego mieli niewielkie szanse na przeżycie choroby. Policja otrzymała kilka donosów, które miały doprowadzić do wykrycia mordercy. Był to jednak ślepy zaułek. Żaden sygnał się nie potwierdził. Sprawdzono dziesiątki tropów, przesłuchano setki gejów. Śledztwo stanęło w martwym punkcie, aż w końcu zostało umorzone.

Dlatego najbardziej prawdopodobna hipoteza zakłada, że seryjny morderca gejów od dawna nie żyje. Inna mówi, że na stałe opuścił terytorium Polski, lub przebywa w zakładzie karnym za morderstwo innego rodzaju.
W 2023 r. przedawniło się ostatnie morderstwo, którego miał dokonał "morderca z pikiety".

Żródło:
A.Lorenc "Morderca z pikiety", kronikidziejow.pl
Zmieniono 1 razy Zgłoś
Avatar
Bestia_z_aquaparku 2025-01-14, 21:21 7
Łódzki Dahmer, hahaha. Dziwne że wegeta jeszcze o nim filmu nie zrobił.
Zgłoś
Avatar
zn506 2025-01-14, 21:30 15
Czyli bakcyla elgiebetyzmu zaszczepił mu inny gej - tak często się ta ideologia rozprzestrzenia. Jest też epos muzyczny poświęcony temu przedstawicielowi LGBT



undefined

Zgłoś
Avatar
tomboy7 2025-01-14, 21:35 19
Zgłoś
Avatar
Will70 2025-01-14, 22:48 15
Pozytywne w sumie. J🤬 pedałów, chorych sk🤬ysynów. Społecznie zbędni.
Zgłoś
Avatar
Prosty 2025-01-15, 0:16 3
A tam zaraz makabryczne zdarzenia xD
Zgłoś
Avatar
chada 2025-01-15, 1:20 10
Morderca? Przecież żadnego człowieka nie zabił, post do edycji
Zgłoś
Avatar
paclawek 2025-01-15, 1:23 5
Dobry materiał. Leci piwko 🍺
Zgłoś
Avatar
mlecz1323 2025-01-15, 1:35
A ja słyszałem o Songo co pokonał Freezera, a później Komurczak się pojawił i przyszedł BuuBu. Mogę to potwierdzić ponieważ, posiadam materiały źródłowe
Zgłoś
Avatar
Szangti 2025-01-15, 1:52 7
Nie gejów tylko pospolitych pedałów. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
Zgłoś
Avatar
Bestia_z_aquaparku 2025-01-15, 2:09 3
Szangti napisał/a:

Nie gejów tylko pospolitych pedałów. Nazywajmy rzeczy po imieniu.



Gdzie leży różnica między gejami a pedałami?
Zgłoś
Avatar
Janogr 2025-01-15, 5:29
Pikiety na dworcu to DEMONSTRACJE....
Zgłoś
Avatar
Kozła666Stopa 2025-01-15, 5:55 1
Bestia_z_cricolandu napisał/a:

Łódzki Dahmer, hahaha. Dziwne że wegeta jeszcze o nim filmu nie zrobił.



Hahahahah. Dobre.
Co do materiału ciekawy, brakuje fot ofiar tylko i by był komplet.
Zgłoś
Avatar
ghost5454 2025-01-15, 6:00 13
Bestia_z_cricolandu napisał/a:

Gdzie leży różnica między gejami a pedałami?



Do ojca przychodzi syn i mówi, że jest gejem. Ojciec pyta syna czy posiada: mercedesa, basen, lub chociaż dom. Kiedy syn mówi, że nic takiego oczywiście nie ma, ojciec odpowiada: "To ty zwykły pedał jesteś, a nie żaden gej".
Zgłoś
Avatar
Pedator 2025-01-15, 6:01 3
Bestia_z_cricolandu napisał/a:

Gdzie leży różnica między gejami a pedałami?



Przychodzi syn do ojca i mowi:
"tato, musze ci cos wyzac.....jestem gejem"
Ojciec pyta: "synu a nosisz garnitury od Armaniego?"
Syn: "no nie tato, sa za drogie!"
Ojcie dalej pyta: " synu, a masz w kolekcji zlote Rolexy?"
Syn odpowiada: "tata, no co ty! Wiesz ile to kosztuje?"
Ojciec dalej pyta: "a jezdzisz synu Ferrari?"
Syn na to: "tato, to kosztuje majatek! A poza tym to nie mam prawa jazdy...."
Na to ojciec odpowiada: "to ty moj synu zwykly pedal jestes a nie gej"
Zgłoś
Przejdź to ostatniego posta w temacie