Nauczycielka matematyki pozywa 11 uczniów.
Rodzice pozwanych uczniów powiedzieli:
"takie sprawy dyscyplinarne, nagannego zachowania, ciężkiego zachowania powinni nauczyciele rozwiązywać w ramach szkoły, nie przed sądem"
Ja się z tymi rodzicami absolutnie zgadzam, ale tylko wtedy jeśli
nauczyciel ma prawo wp🤬lić gówniarzowi za zachowanie. Co to w ogóle jest za przerzucanie odpowiedzialności wychowawczych na szkołę? No c🤬j są ci rodzice?
Udostępnij na Facebooku
Skopiuj link
konto usunięte
2012-09-16, 15:37
A ja Wam powiem, że jeśli mają poniżej 15 lat, to nic nie dostaną, najwyżej środki wychowawcze tj.
Art. 6. Wobec nieletnich sąd rodzinny może:
1) udzielić upomnienia,
2) zobowiązać do określonego postępowania, a zwłaszcza do naprawienia wyrządzonej szkody, do wykonania określonych prac lub świadczeń na rzecz pokrzywdzonego lub społeczności lokalnej, do przeproszenia pokrzywdzonego, do podjęcia nauki lub pracy, do uczestniczenia w odpowiednich zajęciach o charakterze wychowawczym, terapeutycznym lub szkoleniowym, do powstrzymania się od przebywania w określonych środowiskach lub miejscach albo do zaniechania używania alkoholu lub innego środka w celu wprowadzania się w stan odurzenia,
3) ustanowić nadzór odpowiedzialny rodziców lub opiekuna,
4) ustanowić nadzór organizacji młodzieżowej lub innej organizacji społecznej, zakładu pracy albo osoby godnej zaufania - udzielających poręczenia za nieletniego,
5) zastosować nadzór kuratora,
6) skierować do ośrodka kuratorskiego, a także do organizacji społecznej lub instytucji zajmujących się pracą z nieletnimi o charakterze wychowawczym, terapeutycznym lub szkoleniowym, po uprzednim porozumieniu się z tą organizacją lub instytucją,
7) orzec zakaz prowadzenia pojazdów,
8) orzec przepadek rzeczy uzyskanych w związku z popełnieniem czynu karalnego,
9) orzec umieszczenie w rodzinie zastępczej, w młodzieżowym ośrodku wychowawczym, w młodzieżowym ośrodku socjoterapii albo w ośrodku szkolno-wychowawczym,
10) orzec umieszczenie w zakładzie poprawczym,
11) zastosować inne środki zastrzeżone w niniejszej ustawie do właściwości sądu rodzinnego, jak również zastosować środki przewidziane w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym.
i to tylko jeśli stwierdzą czyn karalny [określone wykroczenia i wszystkie przestępstwa (występ
ki i zbrodnie) z KK] i wysoki stopień demoralizacji nieletniego. Ba nawet jak mają powyżej 15 lat to nie odpowiedzą z KK, bo art. 10 par. 2 wymienia przestępstwa, za które obniża się odpowiedzialność do 15 r.ż. Więc i tak będą się śmiać w twarz nauczycielce, nawet jak na świadków powołają resztę klasy. Jedyne co to papiery zepsute, ale i tak chyba (z tego co pamiętam) ulegają zatarciu z mocy prawa, najpóźniej, wraz z zakończeniem 23 r.ż., albo 3 miesiące po okresie próby jeśli dadzą poprawczak w zawieszeniu. Tudzież jeszcze szybciej jeśli będą to inne ww. środki..
ahhh... Oczywiscie Polska kraj skrajnosci. Podchodzicie to tych dzieciaków, jak do recydywistow, ktorzy wymagaja najsurowszego traktowania. Nauczyciel jednym slowem zrobil z igly widly. W jego kompetencji lezy informowac rodzicow o postepach, problemach, sytuacjach i wszystkich innych rzeczach. Do dyscyplinowania uczniow powinien korzystac z metod powszechnie stosowanych tj. wpis do dzienniczka, kontakt z rodzicami, wyslanie na rozmowe do psychologa(o ile jakikolwiek rozgarniety w szkole jest), sprawdzenie jego wiedzy na ocene itp. Jakims cudem w momencie gdy sam uczeszczalem do gimn. procz 4-5 przypadkow gdzie dochodzilo faktycznie do przestepstwa(wymuszenia, zastraszenia, grozne pobicia) nigdy nie bylo potrzeby zglaszac sprawy do sadu, badz dzwonic na policje. Gdy uczen przejawial problemy, nauczyciel potrafil zaprosic rodzica na rozmowe, nastepnie rodzica wraz z dzieckiem, a nawet odwiedzic ucznia w domu/mieszkaniu. Problem nie lezy w bezkarnosci w szkole tylko ze zlego wychowania ze strony rodzicow. Prawda jest taka, ze nawet nie korzystajac z pomocnika domowego, mozna doprowadzic dziecko do tego, ze w momencie przeskrobania czegos juz boi sie konsekwencji. Lecz do tego potrzebny jest rodzic jako autorytet (taki, ktory poswieci dla dziecka praktycznie kazda wolna chwile i interesuje sie kazdymi osiagnieciami i porazkami zawsze gratulujac lub ganiac i wyjasniajac na czym polega zycie). Ale prosciej jest dla takich ignorantow, jak niektorzy tutaj wyskoczyli, od razu wsadzic do wiezienia, do izolatki, ba, najlepiej mlodocianych od razu na krzeslo lub do dekapitacji. Trzeba eliminowac przyczyne, a nie problem jak tam w reklamach tych medykamentow podaja.
konto usunięte
2012-09-16, 16:42
Człowiek Drzewo napisał/a:
ahhh... Oczywiscie Polska kraj skrajnosci. Podchodzicie to tych dzieciaków, jak do recydywistow, ktorzy wymagaja najsurowszego traktowania. Nauczyciel jednym slowem zrobil z igly widly. W jego kompetencji lezy informowac rodzicow o postepach, problemach, sytuacjach i wszystkich innych rzeczach. Do dyscyplinowania uczniow powinien korzystac z metod powszechnie stosowanych tj. wpis do dzienniczka, kontakt z rodzicami, wyslanie na rozmowe do psychologa(o ile jakikolwiek rozgarniety w szkole jest), sprawdzenie jego wiedzy na ocene itp. Jakims cudem w momencie gdy sam uczeszczalem do gimn. procz 4-5 przypadkow gdzie dochodzilo faktycznie do przestepstwa(wymuszenia, zastraszenia, grozne pobicia) nigdy nie bylo potrzeby zglaszac sprawy do sadu, badz dzwonic na policje. Gdy uczen przejawial problemy, nauczyciel potrafil zaprosic rodzica na rozmowe, nastepnie rodzica wraz z dzieckiem, a nawet odwiedzic ucznia w domu/mieszkaniu. Problem nie lezy w bezkarnosci w szkole tylko ze zlego wychowania ze strony rodzicow. Prawda jest taka, ze nawet nie korzystajac z pomocnika domowego, mozna doprowadzic dziecko do tego, ze w momencie przeskrobania czegos juz boi sie konsekwencji. Lecz do tego potrzebny jest rodzic jako autorytet (taki, ktory poswieci dla dziecka praktycznie kazda wolna chwile i interesuje sie kazdymi osiagnieciami i porazkami zawsze gratulujac lub ganiac i wyjasniajac na czym polega zycie). Ale prosciej jest dla takich ignorantow, jak niektorzy tutaj wyskoczyli, od razu wsadzic do wiezienia, do izolatki, ba, najlepiej mlodocianych od razu na krzeslo lub do dekapitacji. Trzeba eliminowac przyczyne, a nie problem jak tam w reklamach tych medykamentow podaja.
Człowieku, ale ci rodzice sami przyznali, że te dzieci nie są łatwe w wychowaniu, tak samo przyznał ten gimb w czapce, że to nie oni mają problem z nauczycielami, a nauczyciele z nimi. To czego ty jeszcze wymagasz? Skoro sami rodzice wiedzą, że są problemy, a nawet gimby to potwierdzają to czemu nic z tym nie zrobili?
Wszyscy przyznali, że jest problem, a jednak nikt nic nie zrobił, więc nauczycielka zrobiła, jak uważała i bardzo dobrze, bo kobieta miała jak najbardziej prawo do tego.
@up popieram w 100% Nauczyciel ma za mało władzy. Szacunku nie zdobędzie u debili wychowanych tak że nie szanują nikogo i niczego, a siły nie może użyć...
Czasy się zmieniają, jak nauczycielka ma problem z uczniami, to niech zmieni zawód, bo się nie nadaje. To ciężka, mocno wpływająca na psychikę praca, nie ma złych ludzi, są tylko źle nakierowani. Podać do sądu kogoś przez swoją bezradność... Gimbus, nie gimbus, to jest nieistotne, nauczyciel ma obowiązek wychować nawet największego zwyrodnialca (rodzic też, ale z nimi wiadomo jak często bywa)
konto usunięte
2012-09-16, 18:30
konto usunięte
2012-09-16, 18:59
Znam specjalistke od takich spraw
i prawidłowo. Widocznie możliwości na poziomie szkoły się wyczerpały. Rodzice wszyscy ubrani nadal jak za komuny, a pani w czapce to chyba z działki z obrabiania marchewki prosto. Gimbaza osrana, ale dobrze, bo gimbus jeden z drugim myśli że wszystko mu wolno.
konto usunięte
2012-09-16, 20:01