P🤬li mnie czy jest szkodliwe czy nie i czego tam dodają.
P🤬li mnie nawet czy ktoś pali czy nie i czy może wstrzykuje sobie w żyłę. Tak długo jak nie narusza mojej wolności to jego sprawa. A jak narusza to wali mnie czy z powodu że mój wyraz mordy się mu nie spodobał, że go głód ciśnie czy że ma chore dziecko. Nie patrze tutaj przez względy moralne ale przez to jakie powinno być prawo.
Nie usprawiedliwi go nic jeśli naruszy moją wolność, powinien odpowiadać karnie.
I to są jedyne ograniczenia jakie powinien mieć człowiek.
Nie zgodzę się nigdy z tym że jakikolwiek urzędnik ma mnie chronić przed samym sobą, że mam słyszeć od urzędnika co mogę a czego nie mogę. Albo jestem wolny i mogę decydować za siebie (a wolność to również możliwość podejmowania złych decyzji) albo mam nad sobą pana który stwierdza co może a czego nie może robić jego niewolnik.
"Gimbusy" (a po co ja się zniżam do tego poziomu hasełek? - MATOŁY) twierdzą że mogą mieć coś do powiedzenia w kwestii wyborów innych osób. W kwestii w której ich nic nie dotyczy. Roszczą sobie prawa do dysponowania cudzą własnością jakie jakim jest czyjeś ciało w imię wyznawanych przez siebie zasad postępowania i obchodzenia się z tą własnością.
Wydajemy miliony na utrzymanie więźniów z działką, czy cały aparat do walki z narkotykami (policja, sądownictwo, wywiady, ustawy) bo ktoś chce żyć inaczej niż cała reszta.
Wk🤬ia mnie patrzenie wszelkiej maści dupków przez pryzmat paru "ziomków" na tematy kalibru wolności i odpowiedzenia sobie na pytanie jak daleko może posunąć się państwo w ingerencje w nasze życie. Większość osób nie rozumie kompletnie idei wolności wypowiadając się co powinno a co nie powinno być legalne. Co może sobie brać dana osoba a czego nie może.
Stawiają siebie jeszcze w roli "oświeconych" przy problemach na które starali się już odpowiadać twórcy myśli liberalnej.
Nazwij ich jeden z drugim "gimbusami".
Powiem wam tak p🤬lone sk🤬iele (ach jak lubię miejsca gdzie mogę zejść z poważnych tonów i zwyczajnie powiedzieć tego typu podróbką człowieczeństwa) - nie ma żadnych podstaw aby wszelkie używki w tym heroina czy inne opiaty były zakazane. Nie ma podstaw aby ktoś nie mógł zrobić sobie knajpę tylko dla palących bo ma taką ochotę. Nie ma podstaw aby pedały robiły co im się podoba ze swoimi dupami. Nie ma podstaw aby k🤬y się nie k🤬iły jeśli tylko taka jest ich wola. Nie ma podstaw abym przeglądał w internecie co mi się podoba i pisał co chcę. Nie ma podstaw abym nie mógł być rasistą, homofobem, czy ksenofobem o ile nie naruszam innych wolności. Nie ma podstaw abym nie mógł nabijać się z czyjejś religii, lub wyznawał to co chcę. Nie ma podstaw abym mógł komuś coś nakazać, aby wierzył w to co chce, lub aby robił ze swoim ciałem to co ja uznam za stosowne. To jest k🤬a wolność której prawdziwego znaczenia nikt już niemal nie pamięta.
Najpierw człowiek zgadza się na pierwsze ograniczenie bo uważa że jest słuszne i może kogoś ocalić. Później zgadza się na kolejną bo jest to konsekwencja pierwszego. W końcu budzi się w świecie gdzie to o czym myśli i co robi determinuje wola innych. Witaj niewolniku.
NDAA, ACTA, Patriot Act, Prohibicja, Wojna z narkotykami... To wszystko jedna rodzina tego samego myślenia.