

Jako to "nie powodowały zagrożenia"??? To właśnie niemalże definicja zagrożenia: że jakiś sk🤬iel jeździ niebezpiecznie.nie został uwolniony, tylko stwierdzono, że wyczyny nie spełniały definicji "spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym" czy jakoś tak. Dzięki temu nie można było tej kutwy ukarać więzieniem. Niebezpiecznie było tak samo,
Sędzia kalosz!
Pewnie z łze-KRSu.
podpis użytkownika
Powiedzcie proszę że pogib.Czemu mu nikt nie wp🤬lil poprostu?
Na jedynym z filmów na yt widać na kopie jakieś BMW w drzwi. Zapewne zostawił po sobie ślad, czytaj "wgniecenie" i co? Beemiorz nogi za pas i tyle co widzieli hahaha a często się widzi, jak w tych padlinach niby gangusy jeżdżą. To potwierdza tylko, że w BMW jeżdżą same miękkie pedały. Gdyby tak kopnął mojego merca to c🤬j już by nogi nie miał.
Na jedynym z filmów na yt widać na kopie jakieś BMW w drzwi. Zapewne zostawił po sobie ślad, czytaj "wgniecenie" i co? Beemiorz nogi za pas i tyle co widzieli hahaha a często się widzi, jak w tych padlinach niby gangusy jeżdżą. To potwierdza tylko, że w BMW jeżdżą same miękkie pedały. Gdyby tak kopnął mojego merca to c🤬j już by nogi nie miał.
No ja też mam podobne odczucia co do pedalow w BMW
podpis użytkownika
wyje wyje wyj🤬e mamJako to "nie powodowały zagrożenia"??? To właśnie niemalże definicja zagrożenia: że jakiś sk🤬iel jeździ niebezpiecznie.
Sędzia kalosz!
Pewnie z łze-KRSu.
Przeczytaj uważnie, co napisałem. Mowa jest o "katastrofie w ruchu lądowym" - to określenie z kodeksu karnego. Ten debil stwarzał zagrożenie, ale nie "zagrożenie katastrofą w ruchu lądowym", za co grozi większa kara.
Czasu już trochę upłynęło, nie pamiętam niuansów tamtej sprawy. Przykryły ją wyczyny nowych pokoleń idiotów.
[ Dodano 2025-07-01, 14:10 ]
K🤬a tyłu kierowców, zamiast zebrać się wszyscy na jednego wp🤬l spuścić i przytrzymać do przyjazdu suki to się każden jeden zesrał. Nie jestem jakiś figo fago ale wiadomo że sam gościu i z 3 facetami by sobie nie poradził a tam było ich momentami pewnie kilkunastu.
Bo w tym kraju jest poj🤬e sądownictwo i organy ścigania. Jak go przyblokujecie, a on wam uszkodzi samochody to bedziecie sie pozniej bujac z odszkodowaniami za szkody i tak dalej. Plus potencjalne problemy za stworzenie zagrozenia w ruchu ladowym.
Kto raz byl w sądzie - czy to cywilnym, czy karnym - ten wie, że nie ma drugiej bardziej poj🤬ej instytucji w tym kraju.
Wrocławscy i opolscy funkcjonariusze ustalają teraz okoliczności innych niebezpiecznych zdarzeń z jego udziałem, w tym tych na autostradzie A4. O dalszym losie skrajnie nieodpowiedzialnego kierowcy zdecyduje sąd.
nto.pl/bandyci-drogowi-na-a4-jak-kierowca-luksusowego-mercedesa-mogl-s...
Tu go zatrzymali, ale ostatecznie, jakimś sposobem, chłop pojechał sobie dalej:
A mnie jedno zastanawia. Jak taki odklejeniec finansowo sobie radzi. Sądząc po aucie, o ile to jego auto standard życia raczej powyżej średniej klasy prowadzi. Gdzie człowiek błąd popełnił 🥴
Auto z wypożyczalni SWS Cars.
Wygląda jakby miał epizod psychotyczny, pewnie choroba dwubiegunowa i aktualnie ma manię. Tacy ludzie funkcjonują normalnie wiele lat, początek choroby około 25-30rż i pomiędzy epizodami manii i głębokiej depresji , kiedy są totalnie odklejeni i dysfunkcyjni, są w miarę normalni.
Dziękuję za twoją sofomedyczną diagnozę zza klawiatury, doktorze „Google‑DSM”. Pozwól, że zarysuję fakty, zanim znów oznaczysz wszystko nalepką „mania”:
Miałem dziewczynę - liderkę cyberbezpieczeństwa w austriackim banku: błyskotliwą, piękną, narcystycznie dumą karmioną, deklarującą się jako lesbijka‑machiavelistka z nierozpoznaną schizofrenią. Non stop perorowała o demonach; uznałem to za urojenia i byłem święcie przekonany, że mnie to nie dotknie.
Aż przejąłem jej system wierzeń. Zacząłem widzieć to, co ona - łącznie z morderczymi impulsami. Psychiatra nazwie to „indukowany epizod psychotyczny”, ja nazywam to duchową infiltracją.
Wtedy zawołałem Jezusa, bo zawsze chciałem wierzyć. I w jednej chwili ten koszmar pękł jak bańka mydlana. Pokój zastąpił obsesję. Przeżycie tak realne, że wszelkie „hormonalno‑neuroprzekaźnikowe” bajki brzmią jak akademicki bełkot.
Próbowałem podzielić się Dobrą Nowiną z nią – związek rozsypał się w proch, ale nadzieja wróciła. To nie jest „hiper‑religijny epizod”. To empiryczne świadectwo, że Jezus żyje, ratuje i przywraca zdrowy rozum.
Masz więc „dowód anegdotyczny”? Owszem. Ale w przeciwieństwie do twoich etykietek, ten dowód oddycha, myśli i już nikogo nie chce zabijać. To powinno wystarczyć każdemu, kto potrafi łączyć kropki dalej niż do następnej rubryki ICD‑10.