Przychodzi kolega do Kartezjusza, drzwi otwiera jego matka.
- czy jest Kartezjusz? - pyta.
- chwileczkę - matka oddala się w głąb mieszkania, po chwili wraca i mówi:
- jest, bo myśli.
- Co Ty masz na sobie? Gdzie Ty się wybierasz w tym stroju?
– Na bal przebierańców. Jestem żółwiem.
– Ale przecież ta impreza jest dopiero jutro.
– Wiem. Jestem żółwiem.