Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#kibole

Stadionowi "patrioci" w akcji.
Konto usunięte • 2017-07-31, 23:11
Przeglądając facebooka trafiłem na taką oto relację. Grupa bandytów napadła na zwykły kursowy pociąg i go rozj🤬a, tylko dlatego, że jechało w nim kilku typków na mecz. Szkoda że nie ma w Polsce możliwości odstrzeliwania takiego ścierwa za drobną nagrodę pieniężną, bo wtedy byłbym bogaty.

Sienkiewiczowska relacja z Chorzowa
Konto usunięte • 2017-06-06, 23:08


„Potyczka nad Rawą”, 2017 – obraz autorstwa księżniczki Natalii z Siwców, miłośniczki turniejów oraz koni.
Drugiego dnia miesiąca czerwca roku pańskiego dwa tysiące siedemnastego, po zakończeniu turnieju goszczonego przez baroneta Patermana, pana na Cichej, gawiedź która przybyła na widowisko wypowiedziała posłuszeństwo swojemu seniorowi wszczynając bunt. Swołocz już w trakcie turnieju dawała wyraz swemu niezadowoleniu wobec rządów chorzowskiego władyki. Jednakże prawdziwe piekło rozpętało się dopiero w chwili zakończenia zmagań turniejowych.
Najpierw na pola turniejowe wyrzucono chmarę płonących pochodni, a następnie wśród pospólstwa doszło do ruszenia, które hurmem rzuciło się na ubity grunt atakując reprezentacje turniejowe, zarówno swoją jak i gościnną, a także stojących na straży prawa i porządku gwardzistów cesarskich.
Nie kierowana żadną taktyką hołota prędko rozpierzchła się po całych polach turniejowych rzucając się jak sfora zdziczałych kundli. Na ten moment czekał dowódca gwardii trzymający w odwodzie elitarny oddział cesarskiej ciężkiej jazdy i wydał jej rozkaz rozpędzenia zbydlęconego hultajstwa. Cesarscy tratując i siecząc kogo popadnie prędko uporali się z całą hałastrą zapobiegając rozprzestrzenieniu się buntu na resztę miasta Chorzów także zwanego Królewską Hutą. Następnego dnia pojmanych bezecników stracono, a minister królewski, szlachetny Zbigniew z Bydgoszczy zapowiedział reperkusje wobec nieudolnego baroneta.
Na poniższym obrazie widzimy ciężkozbrojnego jeźdźca cesarskiego tratującego krnąbrnego kmiecia w barwach herbowych kasztelu Cicha 6. Nie jest to tylko wierna reprodukcja dramatycznych zdarzeń, obraz niesie ze sobą bogatą symbolikę.
Żołnierz w pełnym uzbrojeniu na rozpędzonym karym rumaku z jednej strony budzi grozę, z drugiej zaś podziw – jego spokojna postawa i lśniący biały hełm ukazują szlachectwo i dostojeństwo elitarnych stróżów prawa. Służbowy buzdygan, który dzierży w prawej dłoni jest natomiast symbolem władzy nad plebsem nadanej mu przez samego cesarza. Po prawej stronie, na bliższym planie widzimy idącego mu w sukurs pieszego gwardzistę, symbol lojalności, braterstwa i porządku panującego w cesarskich formacjach.
Upadający nicpoń zaś obrazuje przede wszystkim porażkę buntowników, a także ich niską pozycję społeczną, bezład, prostactwo oraz uległość wobec potęgi władzy cesarskiej. Jego znamiennie zasłonięta przez artystkę twarz z kolei pokazuje jej pogardę wobec niego i mu podobnych – dla niej znaczy tyle co robactwo, albo śmieć niegodny wiernego odwzorowania.
Kibice Śląska napadli na Biedronkę
Konto usunięte • 2017-03-06, 23:02
Kibice Śląska Wrocław postanowili zrobić zakupy w Biedronce w Horodnianach, jednak chcąc odreagować wynik meczu (4:1) i awarie jednego z autobusów postanowili ją zrabować.



"Podczas przejazdu kibiców na dworzec kolejowy zepsuł się jeden z autobusów. Drugi zatrzymał się za nim. Z obu wysiadła grupa sympatyków Śląska Wrocław i rozpoczęła szturm na Bogu ducha winny dyskont. Podczas harców w Biedronce najwyraźniej doszli do wniosku, że płacenie za towar to kapitalistyczny, zachodni wynalazek. W związku z tym doniosłym odkryciem postanowili opuścić sklep bez płacenia.

Świadek zdarzenia kiboli określił mianem "stada dzikich bestii". "







źródło: poranny.pl
Magowie na meczu Lechii z Arką
T0B1 • 2016-10-30, 22:36
Na derby Trójmiasta trzeba było czekać 6 lat. Warto było - stadionowi magowie przeczytali w tym czasie całą sagę Harrego Pottera i nauczyli się zajebistych czarów.

ukryta treść
Knurów - prawdziwa historia
mikelejlo • 2016-06-09, 13:46
-Dawid, pamiętaj żeby uważać- wycedziła z siebie kobieta z dzieckiem na rękach
-Kochanie, przecież zawsze ci mówiłem, że gdy Polska wzywa moim honorem jest walka- powiedział Dawid szykując się do wyjścia. Nie spodziewał się, że ostatni raz widzi swoją żonę i dziecko. Cóż jednak mógł zrobić, skoro gra toczyła się o tak wysoką stawkę.
Dnia poprzedniego, jak to zawsze bywało, o 21:37 w piątkowy wieczór, wybrał się na piwo z kumplami. Wybrali najdogodniejsze miejsce do spożycia najbardziej polskiego z piw - Harnasia, który jako jedyny oddaje najczystszą woń lechickiego chmielu. Wieczór był poważny, następnego dnia na tutejszym stadionie miał się bowiem odbyć mecz IV ligi między Concordią Knurów a Ruchem Radzionków.
Pech chciał, że gdy spożywali alkohol tuż obok nich przechodził pozornie nieświadomy niczego policjant. Krewki Damian, jeden z najodważniejszych knurowskich chuliganów i wierny kompan Dawida, nie namyślając się długo postanowił zmierzyć się z przechodniem. Dawid przeczuwał jednak, że może kryć się za tym jakiś spisek, mimo to postanowił nie reagować w tej sytuacji.
Damian podszedł do policjanta i rzucił:
-Przepraszam pana, czy pan czasem nie pracuje w policji? Wydaje mi się, że pana kojarzę i stąd też w tej sytuacji muszę wyzwać pana na pojedynek.
Policjant odwrócił się złowrogo, jakby zdawał się tylko zaskoczony, bowiem po grymasie jego twarzy można było odczuć złe intencje.
-He he ty dresiarska k🤬o, dałeś się złapać, teraz srogo za to k🤬a zapłacisz- wypluł z siebie policjant przez zaciśnięte mocno zęby.
-To się zaraz okaże barbarzyńco!- odparł Damian, nie zdawał sobie jednak sprawy z tego do czego zaraz dojdzie. Z pobliskich krzaków wyskoczyło 4 innych policjantów, a z nimi byli jeszcze kibic Ruchu Radzionków oraz naczelnik pobliskiego posterunku inspektor Ibrahim Zojgielbaum - Ż🤬d, komunista i największa menda ze wszystkich policjantów w Knurowie. Po 1989tym dzięki układom utrzymał się na stołku i dalej terroryzował okoliczną ludność. Ukrywał się w krzakach żeby nagrać zachowanie zbyt śmiałego kibica.
-Zojgielbaum draniu! Co to za policyjna prowokacja?! Co ty tu robisz?!- krzyknął zdezorientowany i przejęty Damian
-Wszystkho mamy polszki śmieciu na taszme, zdechnesz w sztume i nigdy ne zobaczysz jusz żona ani córka! HEHEHE- zaśmiał się Zojgielbaum z biednego Damiana, który dobrze wiedział, że ma wyrok w zawieszeniu i ujawnienie nagrania z tej zaczepki mogą skończyć się więzieniem.
Reszta chłopaków, Dawid, Sebastian i Rafał, jak tylko wyzerowali Harnasie, podbiegli do nich i wstawili się za Damianem.
-Niczego mu nie zrobicie! Najpierw musicie nas pokonać! Chodźcie śmiało jest nas mało! Chodźcie... - począł krzyczeć Dawid a za nim reszta chłopaków, którzy wpadli w trans wykrzykując to wyzwanie niczym mantrę.
Entuzjazm i wola walki nie utrzymała się długo, bowiem Zojgielbaum przyszedł tu w konkretnym celu i nie chodziło mu o jakąś bijatykę.
-Oszczędzcze sobe to przedstawiene Polaczki! Popacz kogo ze sobą wziąłem Damianku! - wycharczał z siebie Ż🤬d ku uciesze i wrzawie reszty policjantów. Po chwili zza jego pleców wyłoniła się kobieca postać z dzieckiem
Damiana zalał zimny pot, nieuporządkowane myśli zaczęły krzątać się po jego głowie, jakby ten wieczór, ta sytuacja, nie działy się naprawdę.
-Ty.. ty.. nędzy ż🤬dowski robaku.. ZOSTAW JĄ!- wycedził Damian, prawie zalany łzami próbował rzucić się na Zojgielbauma i ratować kobietę z dzieckiem, które okazała się być jego żoną z córką
Do porządku doprowadzili go policjanci bijąc go po kolanach pałkami z dospawanymi żyletkami. Damian upadł.
-Czego ode mnie chcesz Ż🤬dzie- zapytał
-Jutro jest mecz Polaczku, jeśli chcesz odzyskacz swojom rodzinem będziesz musiał przedrzeć się do sektora kibiców Ruchu Radzionków, tam pilnować jej będzie Szamil, wskazując na postawnego kibica, który mu towarzyszył. Był to mężczyzna wysoki i barczysty, o przeszywającym spojrzeniu oraz semickim nosie.
-Jeśli zdołacz jom odbicz hehe to uwolnię także i Polskiem od ż🤬dowskich wpływów he he, pamiętaj jednak albo ty albo twoja rodzina, jeśli ją odbijesz taszma wpłyne do prokuratury i pójdziesz siedziecz, jeśli tego nie zrobisz, już nigdy ich nie zobaczysz! He he- zaśmiał się Ż🤬d, a za nim wrzawa bydląt niczym wydobyta z troglodyckiej pieniawy najnikczemniejszego śmiechu
Towarzystwo rozeszło się zostawiając okaleczonego i pobitego Damiana, zostali z nim tylko chłopaki.
-Co ja mam teraz zrobić? Dawid błagam. Powiedz mi.- lamentował Damian patrząc się żałośnie w stronę swego przyjaciela.
Dawid czuł się źle, wiedział bowiem, że gdyby ostrzegł Damiana do sytuacji mogłoby nigdy nie dojść. Wyrzuty sumienia nie pozwoliły mu zostawić tej sprawy samej sobie.
-Jutro odbiję Twoją żonę i córkę oraz uwolnię Polskę raz na zawsze od ż🤬dokomuny!- zadeklarował Dawid, a reszta chłopaków legła do jego stóp. Po twarzy Damiana poczęły ściekać łzy.

Była godzina 17:30 następnego dnia, na stadionie mecz dobiegał końca. Chłopcy, oczekujący na starcie, oświetlali trybunę racami. Ultrasi zagrzewali mężnych chuliganów do walki, jak to dawniej robili druidzi wobec pierwszych husarzy. W tętnie stadionowych przyśpiewek dało się jakby wyczuć głosy lechickich przodków, którzy wyklęci przez historię przemawiali do polskich serc za pomocą kibolskich głosów.
-Już czas- powiedział Dawid zaciskając dłonie na kracie ogrodzenia, które za chwile miał przeskoczyć.
Damian patrząc na poświęcenie swojego przyjaciela ledwo powstrzymywał łzy. Bo tak jak mówił Molesta Ewenement - jeśli" przyjaciół policzysz na palcach jednej ręki to już dużo w tych czasach".
Przed skokiem przez płot Dawid spojrzał na dymy unoszące się do nieba jakby były one modlitwami. Dla tych, którzy nie rozumieli o co chodzi w kibicowskim życiu, dym ten mógł stanowić jedynie zasłonę. Dla prawdziwego kibica, który wierzy w swoje ideały, owa mgła potrafiła odsłonić niebo i zdarzało się to nie zwykle rzadko.
Któż mógł przewidzieć, że stanie się tak tamtego dnia. Dawidowi dane było doznać objawienia. Zobaczył lechickich przodków, którzy na koniach ciągnęli mosiężne słupy, jakie zatknąć mieli na lechickich granicach na Renie, Dunaju i Gangesie. Wtedy ukazał mu się lechicki wój:
-Dawidzie, jesteśmy z Tobą, idź a jeszcze dziś zobaczysz Polskę! Od oceanu do oceanu!
Początkowo nasz bohater poczuł lęk, lecz spokój głosu i widok przodka dał mu sił i zaszył się w nim niepowstrzymany entuzjazm.
-Za mną bracia! Polska wzywa! - poderwał resztę kiboli do walki. Wybiegli na boisko.
Tymczasem po stronie policjantów i Ruchu Radzionków, trwała narada. Zojgielbaum szykował się do finalizacji swojego niecnego planu. Decyzję trzeba było podejmować szybko.
-Ayyyyj! Ayyyj! Tomaszuk! Tomaszuk! Chodzcze tu!- powiedział Ż🤬d do jednego z uzbrojonych policjanów- pamiętasz co my obecywałesz? Dziś chce dostacz mięso goja! Ma być koszerne, dam czy tyle szekly ile ono waży! Ayyyj! Ayyyj!
Tomaszuk tylko kiwnął głową, jako policyjna bestia i granatowy oprawca, potrafił zrobić wszystko dla garści szekli. Załadował swoją strzelbę specjalną amunicją, którą szykował właśnie na ten dzień.
Gdy Dawid prowadził szarżę na trybunę przyjezdnych, czuł jakby płynął razem z wiatrem, świadkowie tamtego dnia wspominają, że w czasie jego szarży dało się słyszeć szelest husarskich skrzydeł. Dawid wziął tak duży rozpęd, że tylko twardy policyjny kordon mógł go powstrzymać.
Na ten dzień inspektor Zojgielbaum przyszykował specjalny oddział ż🤬dowskich komunistów, którzy tylko czekali na takie okazje i w momencie gdy pierwsi husarze, kibole wyklęci, dobiegali do ogrodzenia, padł strzał.
Dawid będący blisko barierki, zdążył spojrzeć jeszcze na stojącą za barierką kobietę swojego przyjaciela, którą zobowiązał się uwolnić.
Wtedy padł huk. Świst. Świat jakby na chwilę się zatrzymał, wszystkie myśli uległy spowolnieniu. Nastąpiło tępe uderzenie. Dawid nie wiedział co się stało. Wziął nawrót i począł iść w stronę własnej trybuny. Świat jakby zamilkł. W ciszy maszerował przez boisko.
Szok sprawił, że nie odczuwał bólu, choć powoli zaczął zdawać sobie sprawę z tego co się właśnie stało. Został bowiem postrzelony w szyję przez policyjnego oprawcę.
Damian oczekujący na trybunie, z rozpaczy począł zaciskać kraty w dłoniach, tak mocno jakby próbował je przeciąć. "Nie" - było to jedyne słowo, które był w stanie z siebie wykrztusić.
Reszta husarzy widząc, że ich wódz zaczął się wycofywać rozpoczęła panicznie rejterować.
Zojgielbaum widząc ranionego Dawida począł rozkoszować się chwilą.
-Tak! Tak! Rytuał prawie dopełniony! Ay vaj! Ay vaj!- krzyczał w ekstazie, bowiem z Dawida poczęła uchodzić krew, szykując jego ciało do ż🤬dowskiej uczty. Nim jednak stanie się ono koszerne, przez szyję musiała ulecieć cała jego krew. Nic tak nie sprawiło przyjemności Ż🤬dowi jak śmierć goja.
W tym samym czasie Dawid wsparty na ramionach Rafała dotarł do finalnej stacji swojego żywota. Leżąc na murawie boiska nie czuł już bólu. Przemówił do swojego przyjaciela:
-Nie płacz mój kochany! Ahh! To już mniej boli! To za Polskę! To za nią jest tak rozkosznie umierać! - mówił a z jego ust poczęła cieknąć krew.
-Chociaż dziś przelałem swoją krew to wiem, że nie pójdzie ona na marne. Zaprawdę, ziemia którą nią użyźnię przyniesie plony, z których wyrośnie Wielka Biała Polska!- dodał oddając ostatnie tchnienia.
Jego ostatnim życzeniem było powąchać zapach dymu z racy, dlatego też przyjaciele rzucili ją w jego stronę. W tym czasie, Zojgielbaum nie tamując krwawienia, począł reanimować męczennika żeby szybciej zaczęła uchodzić z niego krew.
-Zojgielbaum! - wykrztusił w agonalnych słowach - jeśli chcesz mego ciała to uwolnij żonę i córkę Damiana!
-Interesy z tobom to przyjemnoszcz Polaczku - zaśmiał się semita
Ż🤬d słów dotrzymał, uwolnił kobiety, ale nie Polskę. Na ojczyznę nie trzeba było jednak czekać długo, bowiem w tym samym roku, dzięki Kukizowi, do parlamentu weszli pierwsi narodowcy od 76 lat.
oko za oko
Dorik • 2016-06-01, 20:36
ładnie spadają w dół