Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#meksyk

Mauricio Fernandez - postrach karteli narkotykowych
Konto usunięte • 2013-01-02, 14:59
Od razu mówię, artykuł znaleziony na innym portalu ale że pewnie nie każdy ma czas na przeglądaniu połowy internetu zamieszczam też tutaj

Historia kontrowersyjnego burmistrza San Pedro, który swoimi działaniami podczas jednej kadencji dokonał czegoś czego nie udało się dokonać żadnemu jego poprzednikowi, a mianowicie rozprawił się z okolicznymi kartelami narkotykowymi wyrządzającymi szkody w jego mieście.




Dla jednych jest bohaterem, dla innych - bezwzględnym przestępcą, którego metod nie powstydziłby się niejeden gangster. Jedno nie ulega wątpliwości: Mauricio Fernandez, były już burmistrz niewielkiego miasta w północnym Meksyku, przeszedł do historii: rozniósł w pył przestępczość zorganizowaną i uczynił San Pedro oazą bezpieczeństwa i spokoju. Za jaką cenę?

To był wielki dzień - zarówno dla mieszkańców San Pedro Garza García, jak i dla nowo wybranego burmistrza, pochodzącego z jednej z najbogatszych i najbardziej wpływowych meksykańskich familii. W czasie kampanii wyborczej Mauricio Fernandez roztoczył przed obywatelami 120-tysięcznego miasta wizję jak na meksykańskie standardy wręcz utopijną: w przemówieniach i podczas spotkań z wyborcami obiecywał, że poucina wszystkie łby narkotykowej hydry, która od kilku lat coraz śmielej poczynała sobie w mieście, dotąd uchodzącym za jedno z najzamożniejszych, najspokojniejszych i najbezpieczniejszych w ogarniętym wojną narkotykową kraju.

"Zbiegi okoliczności się zdarzają"

31 października 2009, w przemówieniu inaugurującym jego kadencję zapewnił, że jeden z najważniejszych lokalnych baronów narkotykowych Héctor "Czarny" Saldaña, odpowiedzialny za porwania dla okupu i wymuszanie haraczy od właścicieli stoisk handlowych, sklepów, barów i restauracji, już nigdy więcej nie będzie naprzykrzał się mieszkańcom miasta. - Jego już nie ma - powiedział wówczas Fernandez, a zgromadzeni na wiecu Meksykanie zagłuszyli go kakofonią oklasków.

Cztery godziny później w bagażniku szarego chevroleta porzuconego w Mexico City policja odnalazła zwłoki czterech mężczyzn. Ciała nosiły znaki tortur, a obok nich leżała kartka. "To za porwania. Podpisano: Szef wszystkich szefów. Hiob 38:15". Dziennikarze błyskawicznie ustalili, że było to odwołanie do biblijnego cytatu z Księgi Hioba: "Grzesznikom światło odjęte i strzaskane ramię wyniosłe". Dwa dni później koroner podał do wiadomości publicznej tożsamość ofiar. Jedną z nich był "Czarny".

Mieszkańcy San Pedro przecierali oczy ze zdumienia, że "proroctwo" nowego burmistrza tak szybko się wypełniło, a dziennikarze ruszyli do ataku, oskarżając Fernandeza o zlecenie zabójstwa. Burmistrz tłumaczył, że już wcześniej wiedział od amerykańskiego wywiadu, że ekipa Héctora Saldaña planowała zamach na jego życie. I ucinał dalsze dywagacje stwierdzeniem: - Czasem w życiu zdarzają się zbiegi okoliczności.

Tak rozpoczęta kadencja mogła wieszczyć tylko jedno: San Pedro wkroczyło w nową erę walki z narkobiznesem.

Klin klinem

Miesiąc później nowy burmistrz przyznał głośno to, o czym wielu szeptało pokątnie - że posiada własną sieć informatorów, infiltrujących szeregi karteli narkotykowych. - Jeśli sam diabeł przyjdzie do mnie i powie, że chce sprzedać mi informacje, kupię je - stwierdził.

W przeciwieństwie do wielu polityków, na słowach nie poprzestał, o czym Meksykanie mogli się przekonać bardzo szybko, bo Fernandez oznajmił, że tworzy własną "grupę wywiadowczą", do której nie zawaha się rekrutować (obok byłych policjantów i żołnierzy) nawet nawróconych przestępców - byleby tylko skutecznie rozprawiali się z dilerami narkotyków i gangsterami. Uciął jednocześnie wszelkie spekulacje, zapewniając, że antynarkotykowy szwadron będzie finansowany nie z budżetu miasta, ale z kieszeni najzamożniejszych biznesmenów zatroskanych dobrem sąsiadów.

Fernandez nie zamierzał też podzielić losu swoich kolegów po fachu, którzy obejmując stanowiska burmistrzów deklarowali, że zetrą w pył kartele narkotykowe i przywrócą ład i porządek na rządzonych przez nich terenach. Pablo Antonio Pintor, María Santos Gorrostieta Salazar, Nadin Torrabla Mejía, Marosil Mora Cuevas - to tylko kilka nazwisk z długiej listy polityków, którzy skończyli podobnie, z kulą w głowie. Sam Fernandez otrzymywał niezliczone pogróżki, które w trzech przypadkach omal nie zostały zrealizowane.

Jak powiedział, tak zrobił. Na ulice San Pedro wyległy zastępy tajniaków, działających pod wspólnym szyldem El Grupo Rudo (dosł. z hiszpańskiego Ostra Grupa lub Brutalna Grupa). Działali błyskawicznie - w ciągu sześciu miesięcy z San Pedro i okolic zniknęła wierchuszka kartelu Beltran Leyva. Jego członkowie zostali albo aresztowani, albo (częściej) zabici.

Szybko też okazało się, że oddział ochotników odpowiedzialnych za oczyszczenie miasta z wszelkiej maści drobnych i potężnych mętów zbyt dosłownie wziął sobie swoje zadanie do serca. Członkowie El Grupo Rudo byli oskarżani o stosowanie iście gangsterskich metod, z torturami i pozasądowymi egzekucjami włącznie.

Wkroczenie nowego aktora na scenę wojennego teatru wywołało zaniepokojenie obrońców praw człowieka i niektórych ekspertów. Zwłaszcza, że burmistrz zdecydowanie zadeklarował, iż nie zawaha się przed niczym, by osiągnąć cel. - Kryminaliści chcą łamać wszelkie prawa, podczas gdy my powinniśmy je respektować. Cóż, nie rozumiem tego - stwierdził, zapewniając, że El Grupo Rudo osiągnie swój cel, nawet przekraczając wszelkie granice.

Zdaniem niektórych analityków Fernandez dał tym samym zły przykład pozostałym przywódcom lokalnych rządów, a nawet władzom federalnym. "Mogą (oni) ulec pokusie pójścia w ślady Kolumbii, gdzie paramilitarne gangi i szwadrony śmierci zabiły tysiące lewicowych działaczy, podejrzewanych o kontakty z kartelami, jak i samych przestępców na przełomie lat 90. XX wieku i początku millenium" - pisał "The Wall Street Journal" tuż po inauguracji kadencji Fernandeza.

- Burmistrz usprawiedliwia, przechwala się, a nawet świętuje, że wymierzył sprawiedliwość własnymi rękoma, poza instytucjami prawnymi. To zła wiadomość dla tych z nas, którzy wierzą, że w cywilizowanym społeczeństwie przestępcy muszą stanąć przed obliczem wymiaru sprawiedliwości - uważa politolog Leo Zuckerman.

Do grona krytyków polityki Fernandeza dołączył też były minister spraw wewnętrznych Fernando Gómez Mont. - Państwo (…) nie może działać ponad lub poza prawem. Ktokolwiek to robi, jest przestępcą, a my nie możemy akceptować wykorzystania przestępców do rozwiązania problemu przestępczości - stwierdził.

Krytyczne głosy nie słabły, nawet gdy w kwietniu 2010 roku Fernandez ogłosił, że misja została wypełniona i zamierza rozwiązać antynarkotykowy szwadron, pozostawiając jednak siatkę informatorów - tak na wszelki wypadek. Pojawiły się jednak przypuszczenia, że El Grupo Rudo będzie działać dalej, ale w całkowitym utajnieniu. I tak się prawdopodobnie stało, bo lokalni członkowie karteli narkotykowych byli systematycznie eliminowani przez kolejne dwa lata. A Fernandez w końcu przyznał, że mimo iż jego kadencja zbliża się do końca, będzie aktywnie pomagał nowemu burmistrzowi, między innymi nadzorując działania zastępu tajniaków.

Narkotyki - tak, korupcja - nie

Fernandez "podpadł" władzom stanowym już w 2003 roku, gdy ubiegał się o fotel gubernatora stanu Nuevo León. Oświadczył wtedy, że jest zwolennikiem legalizacji narkotyków, a rząd powinien czerpać profity z narkobiznesu. Zasugerował, że czasami politycy powinni dogadywać się z kartelami, by zapewnić pokój.

Później, gdy władzę w kraju przejął prezydent Felipe Calderón, znany z ciętego języka polityk nie krępował się otwarcie krytykować jego decyzji. Twierdził między innymi, że to Calderón odpowiada za rzekę przelanej w wojnie narkotykowej krwi, bo jego decyzja o zbrojnym uderzeniu w kartele doprowadziła do eskalacji konfliktu.

- Jesteśmy zmęczeni siedzeniem z założonymi rękoma i czekaniem aż tatuś czy mamusia Calderón przyjdzie nas obronić. My w San Pedro sami podejmujemy decyzje, by wziąć byka za rogi - mówił w wywiadzie radiowym. I zapewniał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by położyć kres porwaniom, wymuszeniom i przemytowi narkotyków, nawet jeśli będzie musiał działać na granicy prawa, a może i ją przekroczyć. - Zamierzamy zrobić to za wszelką cenę, uczciwie lub nie - podkreślił.

Gdy zaś sam Fernandez rozsiadł się wygodnie w fotelu burmistrza, przeprowadził też zakrojone na szeroką skalę czystki w lokalnych strukturach policji. Z jej szeregów zostało wyrzuconych ponad 30 wysokich rangą funkcjonariuszy, którzy negatywnie przeszli badanie wykrywaczem kłamstw i inne testy, sprawdzające ich prawdomówność, uczciwość i lojalność wobec państwa i narodu.

- Wszyscy moi policjanci przechodzą odpowiednie testy i trening. Żaden z nich nie jest powiązany z przestępczością zorganizowaną - przekonywał Fernandez. - Jeśli ktoś zostanie zidentyfikowany jako powiązany z przestępczością zorganizowaną, mówimy mu, że musi odejść.

Prosta kalkulacja

Choć poparcie dla niego nie osłabło, Fernandez musiał już ustąpić miejsca Ugo Ruizowi, bo w Meksyku nie można sprawować tej samej funkcji państwowej przez dwie kadencje z rzędu. O fotel burmistrza będzie mógł ubiegać się ponownie dopiero w 2015 roku. Charyzmatyczny polityk i biznesmen ani myśli usunąć się w cień na kolejne trzy lata. Nie zamierza tym bardziej zaprzepaścić dotychczasowych osiągnięć. A jest ich sporo: statystyki przestępczości drastycznie spadły, właściciele przedsiębiorstw przestali skarżyć się na próby wymuszania haraczy, a mieszkańcy - obawiać się, że zostaną porwani dla okupu w biały dzień.

Mimo to nie cichną krytyczne głosy. Od początku kadencji przeciwnicy Fernandeza wytykali mu powiązania z kartelem Beltran Leyva, do niedawna jedną z największych i najbardziej bezwzględnych grup przestępczych operujących w Meksyku, odpowiedzialną za produkcję i przemyt narkotyków (kokainy, marihuany i heroiny), ludzi i broni, a także pranie brudnych pieniędzy, wymuszenia, porwania i morderstwa. Macki tej ośmiornicy, dowodzonej przez braci Leyva, sięgały najwyższych szczebli rządu i armii, a nawet meksykańskiego Interpolu. Niedługo po przejęciu władzy w San Pedro przez Fernandeza, czołowi przywódcy kartelu zostali zabici lub aresztowani, a sama grupa rozpadła się na kilka pomniejszych.

Spora w tym zasługa El Grupo Rudo - i właśnie tym argumentem zwolennicy Fernandeza zamykają usta jego przeciwnikom. Działanie na granicy prawa i pozasądowe egzekucje to ich zdaniem niewielka cena za bezpieczeństwo, święty spokój i dobrobyt mieszkańców San Pedro. A ci stoją za Fernandezem murem. Jeden z ostatnich sondaży wykazał, że pod koniec kadencji burmistrz cieszył się poparciem dziewięciu na dziesięciu mieszkańców miasta.

- Ludzie go wspierają, bo jeśli wokoło dzieje się coś złego, nas to nie dotyka. A nawet jeśli (Fernandez) ma powiązania ze złymi ludźmi, cóż, to wszystko jest w porządku - stwierdziła Anamaría Conejo Vargas w rozmowie z dziennikiem "The New York Times".

~Aneta Wawrzyńczak dla Wirtualnej Polski
Piątkowych sześć
Mizantrop • 2012-12-21, 16:17
- Umrzemy! Wszyscy umrzemy!
- Uspokój się stary, wszystkich straszysz.
- K🤬a, rozejrzyj się. Nie widzisz tego?! Mamy przej🤬e!
- Dlaczego? Dlatego, że Majowie tak powiedzieli?
- Nie, idioto. Dlatego, że jesteśmy w hospicjum…

Pewnemu murzynowi, który patrzył na swoje drzewo genealogiczne, kokos spadł na głowę.

- Relację z końca świata „na żywo” przedstawi nam Leon Derwiński. Leon, oddajemy Ci głos.
- Dziękuję. Jak sami Państwo widzą ciężko coś dojrzeć przez wszechobecny brud. Na ulicach pełno jest chorych, głodnych, trędowatych. Zdarzają się pojedyncze bójki i zamieszki. Warunki sanitarne uwłaczają człowieczeństwu. Innymi słowy wszystko w normie, Majowie się mylili. Specjalnie dla Państwa z Sosnowca mówił Leon Derwiński.

A więc świat się skończył. Teraz tylko patrząc za okno nie wiem, czy to niebo było przereklamowane, czy piekło nie takie straszne.

Gdy dziewczyna powiedziała mi, że będę ojcem, od razu zacząłem myśleć o imieniu. Wybrałem Carlos i osiedliłem się w Meksyku.

Im więcej samobójców tym mniej samobójców.


Meksyk kojarzy nam się z krajem pełnym słonecznych plaż i pięknych widoków, znajdują się tam między innymi największe piramidy Ameryki Północnej wzniesione przez pradawnych Majów, co stawia kraj jako jeden z najbardziej zagadkowych miejsc na świecie. Ale Meksyk to również kraj, na terenie którego znajduje się miejsce okryte tajemnicą. Mowa tutaj o miejscu, które od pewnego czasu budzi ogromne zainteresowanie wśród badaczy zjawisk paranormalnych, nazwane - nie przez przypadek z resztą - Strefą Ciszy. Dla niektórych jest to swego rodzaju otwarta przestrzeń pomiędzy planetą Ziemią a resztą kosmosu, inni widzą w tym kawałku ziemi swego rodzaju ukryty parking, z którego korzystają przybysze z kosmosu, natomiast dla innych teren ten jest siedliskiem niezwykłego promieniowania magnetycznego, które powoduje, że życie tam tętniące jest nieco inne niż w pozostałej części kuli ziemskiej. Czytając to nasuwa nam się podstawowe pytanie: co takiego tam się dzieje, że tak powszechnie sądzi się o tym miejscu? Czym niezwykłym odznacza się to miejsce? No właśnie. Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej.

Na początek kilka danych geograficznych. Omawiana Strefa Ciszy położona jest na 25 stopni 40' szerokości i 103 stopni 45' długości geograficznej na terenie Meksyku na południe od miasta Jimenez, otoczona przez trzy stany: Chinauhna, Durango i Coahuila. Jej nazwa i całe z resztą zainteresowanie tym miejscem związane jest z wyprawą inżyniera Harrego Augusttrsa De La Pena w 1963 roku w celu poszukiwania złóż ropy, kiedy to De La Pena będąc na terenie nazywanym współcześnie Strefą Ciszy przerwało się połączenie radiowe między nim a stacją Ceballos. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że poza terenem tajemniczej strefy połączenie ze stacją powracało, natomiast na jej terenie łączność zawsze została przerywana. Cały incydent zaintrygował inżyniera do tego stopnia, że sam postanowił zająć się tą zagadką. Z jego wstępnych, nie potwierdzonych ustaleń wynikało, że zakłócenia spowodowane niemożnością docierania fal radiowych na terenie strefy są wynikiem występowania wiru magnetycznego w tym miejscu, który powstaje na skutek obecności pod ziemią ogromnej ilości magnetycznego żelaza. Z racji braku występowania fal radiowych na tej powierzchni, teren ten powszechnie nazwano Strefą Ciszy. Wydawałoby się, że to jedyna anomalia związana z tym miejscem, ale to jeszcze nie koniec zagadek.

Ciekawość tym niezwykłym miejscem wzrosła, kiedy to 11 lipca 1970 roku w bazie nuklearnej Utah na terenie Meksyku rozpoczęto realizację projektu, w którym doszło do wystrzelenia rakiety nuklearnej „Atena“. Miała ona dotrzeć do poligonu White Sands w stanie Nowy Meksyk w USA, ale tam nie dotarła, gdyż w tajemniczych okolicznościach wyrwała się spod kontroli armii nadzorującej cały przebieg operacji i znikła z radarów. Po długich i żmudnych poszukiwaniach, które zajęły ekipie poszukiwawczej 22 dni odnaleziono ją we wnętrzu krateru na terenie Strefy Ciszy. Dziwnym wydaje się to, że tak doskonale strzeżona rakieta uważana za precyzyjną i jedną z najlepszych zboczyła z trasy trafiając akurat na teren Strefy Ciszy oddalonej o ok. 1200 km od miejsca, gdzie powinna była się znaleźć. Niestety do dzisiaj nie zdołano rozwikłać tej kontrowersyjnej zagadki, a my możemy jedynie gdybać na temat przyczyn tego zdarzenia.

Oprócz tych dwóch dziwnych zdarzeń, jakie miały miejsce na terenie omawianej strefy należy koniecznie wspomnieć o innych, przykuwających uwagę faktach. Niewątpliwie sporną kwestią pozostaje również przypadek żółwi zamieszkujących tereny Strefy Ciszy. Jak słusznie zauważono, zwierzęta te znacznie różnią się od pozostałych. W swej budowie charakterystyczną cechą wykazują się ich skorupy - posiadają bowiem wzory w kształcie trójkąta, co dla naukowców okazało się nowością. Zwykłe, dotąd znane nam żółwie posiadają na swych skorupach wzory w kształcie nieregularnego pięciokąta lub sześciokąta, a tymczasem żółwie ze Strefy Ciszy posiadały wzory trójkątne. Zwierzęta poddano naturalnie badaniom naukowym na Kalifornijskim Uniwersytecie. Początkowo naukowcy stwierdzili przypadek żółwi ze strefy za przełomowe odkrycie nowego gatunku, ale niedługo potem okazało się, że potomstwo żółwi o trójkątnych wzorach posiada na swych skorupach wzory normalne. Wniosek z tego taki, że żółwie znajdujące się poza terenem meksykańskiej strefy rozwijają się prawidłowo i wydają potomstwo o normalnych wzorach, natomiast na terenie strefy rozwijają się w sposób specyficzny. Nasuwa się więc pytanie: dlaczego na terenie strefy wzory na skorupach przybierają kształty trójkąta? Co jest przyczyną tego zjawiska? Naukowcy próbowali tę kwestię wyjaśnić zbyt dużym nasileniem promieniowania w tym miejscu. Pozostaje jednak kwestia sporna, mianowicie nie wyjaśniono dotąd źródła pochodzenia tego promieniowania. Czy pochodzi z wnętrza Ziemi? A może z przestrzeni kosmicznej? Skłaniałbym się do teorii De La Pena, który za przyczynę zakłóceń transmisji fal radiowych uznawał dużą ilość magnetycznego żelaza pod ziemią, to mogłoby również stać się przyczyną deformowania wzorów na skorupach żółwi tam występujących, ale z drugiej strony teoria ta nie została potwierdzona, więc tak naprawdę nic konkretnego nie wiemy. Sam De La Pena w tym przypadku skłania się jednak do teorii promieniowania kosmicznego.

Innym znanym powszechnie przypadkiem związanym z omawianym miejscem jest przypadek meteorologów z Półwyspu Keenedy’ego. Podczas wstępnych badań nad tajemniczym miejscem w Meksyku, członkowie zespołu meteorologicznego z Półwyspu Keenedy’ego dostrzegają poruszający się ze znaczną prędkością meteoryt kierujący się bezpośrednio na sondę kosmiczną "Mariner". Obawiano się najgorszego, kiedy to ku zdziwieniu naukowców meteoryt zmienia bieg trasy, kierując się na Ziemię. Ostatecznie meteoryt spoczywa na terenie Strefy Ciszy.

Niektórzy twierdzą, że meksykańska strefa ma w sobie coś niezwykłego, coś, co sprawia, że ogromne drzwi Ziemi stoją otworem na potężną, nierozpoznaną jeszcze do końca przestrzeń kosmiczną. Można by rzec, że w zasadzie to prawda, ponieważ Strefa Ciszy jest miejscem, gdzie znajduje się największa chyba ilość meteorytów (niektóre miały na sobie dziwne kształty niczym wyrzeźbione ludzką ręką). Na terenie tym odkryto również jeden z najstarszych meteorytów, jakie przywędrowały do nas z otchłani kosmosu, co potwierdzono w badaniach z 8 lutego 1969 roku. Innym interesującym zjawiskiem jest występowanie na terenie strefy czarnych skał o błyszczącej teksturze. Z wyników badań stwierdzono, że w ich zawartości dominują składniki metaliczne pochodzenia pozaziemskiego. Poza tym na terenie strefy dosyć często dochodzi do manifestacji tajemniczych świateł, które czasem wydawały oślepiający blask. Ich charakterystyczną cechą jest dziwne, nietypowe poruszanie się w powietrzu.



Jak już wcześniej wspomniałem, próbę wyjaśnienia zjawisk zachodzących na terenie Strefy Ciszy podjął się inż. Harry Augusttr De La Pena, z zawodu chemik i metalurg, będący świadkiem zdarzenia zaniku fal radiowych na terenie strefy. Jedna z jego teorii mówi o tym, że dawniej na miejscu współczesnej strefy znajdowało się wielkie jezioro z bogatym złożem siarki i fosforu, co w obecnych czasach pod wpływem silnego promieniowania magnetycznego prowadzi do manifestacji fragmentów tych pierwiastków w postaci świetlistych kul, jakie obserwowali miejscowi świadkowie. Nieco inną teorię głosi dr Richard Downs z NASA, którego zdaniem anormalne zjawiska jakie mają miejsce na terenie omawianej strefy meksykańskiej są efektem tzw. wirów magnetycznych, powstających w niektórych częściach naszej planety na skutek jej obrotów. W efekcie taki wir zasysa wszystko wokół siebie tworząc swego rodzaju tunel umożliwiający przedostanie się elementów kosmicznych na Ziemię, stąd też tak ogromna liczba meteorytów na terenie Strefy Ciszy.

Strefa Ciszy to niewątpliwie ciekawe i tajemnicze zarazem miejsce na Ziemi. Obok wielu innych, budzących liczne kontrowersje i dyskusje wśród szerokiego grona naukowców i zwolenników zjawisk paranormalnych miejsc na naszej planecie, meksykańska strefa także posiada swoją tajemnicę i czeka na jej rozwiązanie. Nasza planeta Ziemia ukrywa przed nami jeszcze wiele zagadek, a człowiek w ich obliczu staje się bezbronny, ale również dociekliwy, próbując wyjaśnić to, co nieznane. W końcu taka już nasza natura.
Opisy po angielsku

Military and forensic experts inspect the body of a man who was killed outside a nightclub in the border city of Ciudad Juarez August 31, 2009. A man was handcuffed to a fence and shot several times by drug hitmen outside a nightclub, according to local media. The assailants also left a warning message, known as narco mensaje, at the site of the shooting. Picture taken August 31, 2009. REUTERS/Alejandro Bringas

The body of a man killed execution style and wrapped in bin liners lies by the side of the Acapulco-Mexico highway November 16, 2006. REUTERS/Stringer

Soldiers arrive for a change of guard at Ciudad Juarez March 1, 2010. Mexican drug lord Vicente Carrillo Fuentes, the long-time head of the Juarez cartel over the border from El Paso, Texas, is fending off a virulent offensive by Mexico's most wanted trafficker Joaquin Shorty Guzman for control of Ciudad Juarez, turning the city into one of the world's most dangerous places. REUTERS/Alejandro Bringas

Arrested members of a gang are being presented to the media in Guadalajara June 7, 2010. An anonymous caller allerted police who arrested 11 heavily armed people and seized weaponry and drugs, according to local media. REUTERS/Alejandro Acosta

The slain body of a drug hitman is seen among branches after an operation by Mexican soldiers at a ranch near the munic🤬ality of Sabinas Hidalgo, some 100 km away from Monterrey April 27, 2010. The army freed sixteen people, including a woman and her son during an operation at a ranch used by hitmen as a safe house, according to local media. The army also seized machineguns, guns, ammunition, four trucks and some 2 tons of marijuana. Two gunmen died during the operation. REUTERS/Tomas Bravo

A haul of about 206 million U.S. dollars is seen after it was found stashed in closets, suitcases, and drawers in a house in an upscale neighbourhood of Mexico City March 15, 2007. Law enforcement officials said the money belonged to drugs smugglers who imported chemicals used to make methamphetamines. Seven people were arrested in the raid. Picture taken March 15, 2007. REUTERS/Procuraduria General de La Republica/Handout
Za chwilę będzie tego więcej aby zjem


Weapons, drugs, money and jewellery seized during several anti-narcotics operations in Mexico are displayed during a news conference at the headquarters of the Attorney General in Mexico City April 23, 2007. REUTERS/Daniel Aguilar

Packages of cocaine are lined up before they are loaded onto an airplane in San Andre April 13, 2008. Guatemalan anti-narcotics police on Sunday seized 1.2 tons of cocaine on it's way to Mexico. Picture taken April 13, 2008. REUTERS/Policia National Civil/ORIS

Soldiers unload 134 tonnes of marijuana to be incinerated at the military base Morelos in Tijuana October 20, 2010. Soldiers seized the drug on Monday in Mexico's biggest-ever pot haul, the army said. Heavily armed soldiers raided a series of homes in a poor suburb of Tijuana, across the border from San Diego, California, and came under fire at least once as they took the drugs, also arresting 11 suspected traffickers. REUTERS/Jorge Duenes

Soldiers pile up 134 tonnes of marijuana to be incinerated at the military base Morelos in Tijuana October 20, 2010. Soldiers seized the drug on Monday in Mexico's biggest-ever pot haul, the army said. Heavily armed soldiers raided a series of homes in a poor suburb of Tijuana, across the border from San Diego, California, and came under fire at least once as they took the drugs, also arresting 11 suspected traffickers. REUTERS/Jorge Duenes

Tonnes of marijuana are being incinerated at the military base Morelos in Tijuana October 20, 2010. Soldiers seized 134 tonnes of marijuana on Monday in Mexico's biggest-ever pot haul, the army said. Heavily armed soldiers raided a series of homes in a poor suburb of Tijuana, across the border from San Diego, California, and came under fire at least once as they took the drugs, also arresting 11 suspected traffickers. REUTERS/Jorge Duenes

Mexican soldiers look as 134 tonnes of marijuana are incinerated at Morelos military base in Tijuana October 20, 2010. Soldiers seized the drug on Monday in Mexico's biggest-ever pot haul, the army said. Heavily armed soldiers raided a series of homes in a poor suburb of Tijuana, across the border from San Diego, California, and came under fire at least once as they took the drugs, also arresting 11 suspected traffickers. REUTERS/Jorge Duenes

An evidence marker lies next to a pair of sun glasses and a puddle of blood at a crime scene where 8 people were dumped after being executed by hitmen in Ciudad Juarez April 28, 2010. REUTERS/Alejandro Bringas

Gold and silver plated pistols are shown to the media in Guadalajara in this May 2, 2010 photo. The Mexican army raided the house of a family member of Oscar Nava Orlando Valencia, the leader of a drug trafficking gang who is currently in prison, and seized dozens of weapons, some of the plated in gold or silver and encrusted with precious stones, according to local media. Picture taken May 2, 2010. REUTERS/Stringer

Police arrest a gunman at a house where a hostage was being held in a residential area in Ciudad Juarez May 19, 2010. After an exchange of fire, police arrested five gunmen and rescued the hostage, according to local media. REUTERS/Alejandro Bringas

A girl stands next to the coffin of three-year old Iliana Hernandez during a wake in Ciudad Juarez June 3, 2010. Ileana and her father were driving in car when unknown assailants gunned them down on June 1. REUTERS/Alejandro Bringas
Wielka dziura
Konto usunięte • 2012-06-26, 11:55


Dziura o głębokości kilkusetmetrów która jest atrakcją dla spadochroniarzy z całego świata.
Bikini i surfing
Konto usunięte • 2012-05-21, 14:24
Ładne dziewczyny w bikini, słońce, plaża, Meksyk.