Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Główna Poczekalnia Dodaj Obrazki Dowcipy Soft Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
 

#nowy

Syn nowego Ruskiego
BongMan • 2013-06-27, 17:31
Dzwoni syn do Nowego Ruskiego:
- Tato, bieda straszna! Ślij szybko kasę, dużo kasy!
- Co się stało?
- Dziewczyna w trzecim miesiącu, ostatni moment na aborcję!
- I to wszystko?
- No nie... Jeszcze żeśmy po pijaku spalili dom na Rubliowce.
- (po dłuższej chwili milczenia) No to, synku, pozostaje ci jeszcze tylko jakieś drzewo wykarczować.
Jak powstrzymać nowy porządek świata?
P................y • 2013-06-12, 23:58
Temat dosyć znany ale dla opornych wrzucam to tutaj. Uważam iż jest to poważna sprawa i nie należy jej bagatelizować.

Zdanie na ten temat pozostawiam Wam.
Nowy rząd
BongMan • 2013-06-02, 23:56
Powołano nowy rząd.
Wzbudził on ogromne zadowolenie - zwłaszcza wśród właścicieli szkół językowych i tanich linii lotniczych.
126p jak milion w totka!
sauerps • 2013-05-25, 21:46
Znalazłem przed chwilą aukcję na której gostek sprzedaje takie oto cudo

Mało tego, że cena już sięga kismosu maluszek ma dość ciekawą historię...

Tyle wygrać! 126p jak milion w totka!



Marzycie o wygranej szóstce w Lotto? Pewnie wiecie na co wydalibyście całą tą kasę… Cóż, każdy ma swoje marzenia – a tak się zdarza, że od czasu do czasu one się spełniają. Na przykład dla TEGO CZŁOWIEKA z pewnością spełnieniem marzeń musiało być odkrycie spadku po dalekim krewnym. Znamy jednego takiego, który marzył o odkryciu fabrycznie nowego klasyka, o którym zapomniał cały świat. I udało się!



Fiat 126p z 1979 roku z przebiegiem 101 (słownie: STO JEDEN) kilometrów. Licencja: Fiat, samochód fabrycznie nowy, nigdy nie zarejestrowany. Oryginalne folie na siedzeniach, stan: fabryka + patyna, czyli klękajcie narody, to jest faktycznie powalające znalezisko! Stary-nowy samochód, który przez 34 lata nie widział światła dziennego.



Krótka historia tego egzemplarza przedstawia się następująco: Maluszek został kupiony i odebrany w Polmozbycie w Łodzi przy ul. Strykowskiej w lipcu 1979 roku. Wyjeżdżając stamtąd miał przebieg 10 km (co potwierdza wpis w książce gwarancyjnej).

Właściciel auta mieszkał w Piotrkowie Trybunalskim, tam też auto dojechało i zostało wprowadzone do garażu, przykryte plandekami, szmatami… słowem – odizolowane od świata zewnętrznego. Nie wiadomo właściwie po co pierwszy właściciel nabył Fiata, nie wiadomo też jak auto dotarło do miejsca swojego postoju przez kolejne trzy i pół dekady. Dlaczego? Po pierwsze, pojazd nigdy nie został zarejestrowany. Najprawdopodobniej pierwotny właściciel auta nie miał również prawa jazdy…





Właściciel malucha był osobą samotną, nie utrzymywał kontaktu z rodziną ani nawet sąsiadami. O samochodzie nie wiedzieli nawet oni (to znaczy sąsiedzi), oprócz jednej starszej Pani. Gdy właściciel zmarł, samochód odkrył spadkobierca majątku, który postanowił sprzedać auto, bez wyprowadzania go z garażu. Dzięki temu obecny, drugi właściciel dostąpił niebywałej przyjemności – osobistego “odkopania” samochodu i wyprowadzenia go na światło dzienne, po raz pierwszy od trzydziestu czterech lat.



Stan auta, podobnie jak cała historia jest powalający. Auto nie ma zabezpieczeń antykorozyjnych, a mimo tego nie ma na nim rdzy. Olej w silniku jest przezroczysty, oryginalny akumulator z napisem “suchoładowany” jest na swoim miejscu, podobnie jak nie zerwane od momentu zabezpieczenia w fabryce folie na fotelach.





A jak 126p został znaleziony? Historia jest prosta: człowiek, który go odziedziczył skontaktował się ze swoim znajomym prowadzącym autokomis w Piotrkowie. Pan od niechcenia pojechał do garażu zobaczyć maluszka, zrobił jedno zdjęcie i dał ogłoszenie które było praktycznie nie do znalezienia. Niebotyczna suma, jedno zdjęcie z telefonu i jedno zdanie: maluch jest nowy.

“Pojechałem na drugi dzień z czystej ciekawości zobaczyć maluszka bo cena była naprawdę wysoka i miałem nadzieje że maluch jest rzeczywiście nowy. Był. Gdy wszedłem do garażu już wiedziałem że jest mój! Pan który pośredniczył w transakcji (komisant) nie potrafił zrozumieć mojego zachwytu i tego, że zapłaciłem za auto na miejscu.”

Jak przyznaje nam obecny właściciel, odkrycie tego samochodu to spełnienie jego marzeń, cieszy tak samo jak główna wygrana w lotto! Teraz przed nim kolejne miłe chwile: pojazd jeszcze nie został uruchomiony, więc cały weekend majowy zostanie poświęcony na przywracanie stanu sprzed 34 lat…











I link do licytacji
allegro.pl/fiat-126p-1979r-fabrycznie-nowy-101km-maluch-i3267412169.ht...
Cena sięga już 117 000 i zap🤬la żwawo w górę
Anonymous Papa
paolo001 • 2013-03-13, 20:05
Rozszyfrowałem zagadkę 2 tysięcy lat. Kardynałowie siedzą w kaplicy do ostatniego trzymającego się na nogach. On daje czarny dym oznaczający koniec imprezy. Czekają, aż kilku z nich wytrzeźwieje. Następnie puszczają biały dym. Ubierają go na pół przytomnego i dają kartkę z błogosławieństwem. Pierwszy wychodzi ten najbardziej trzeźwy i mówi "spirytus sante..." co z włoskiego tłumaczyłem na polski i wychodzi mniej więcej: "najwięcej spirytusu wypił... "

Reszta w komentarzach.
Pszczółka Maja na Nowym Świecie
t................6 • 2013-02-23, 14:01
Tego jeszcze nie było to postanowiliśmy to zrobić.

ps. ta sama ekipa co od Tico
jak przywitałem Nowy Rok
nelbox • 2013-01-04, 22:56
Nie było, bo historia niestety własna sprzed kilku dni.
Idę na Sylwestra z moim (byłym) przyjacielem Stefanem. Impreza domowa, na której nikogo nie znam, ale ma tam być trochę singielek, a wiadomo jak wtedy bywa. Można poznać wybrankę, jeżeli nawet nie życia, to chociażby nocy.

Po wejściu do mieszkania od razu ją zobaczyłem - piękną długonogą uroczą Aleksandrę, która swoim magicznym uśmiechem oświetlała całe mieszkanie. Od razu wiedziałem, że to jest to i że nie mogę zmarnować tego wieczoru. Biorę się więc do dzieła, tak spokojnie, nie za szybko. Zaznaczam obecność na imprezie, rozdaję suchary, które ochoczo są zjadane przez nieznanych mi słuchaczy.

Idzie wszystko w dobrym kierunku, aż tu nagle bac! Czuję, że znacznie przyśpieszyła mi perystaltyka jelit (przyśpieszona perystaltyka w języku potocznym oznacza nadchodzącą srakę – przyp. autora). Proces postępuję bardzo gw🤬townie, no ale myślę sobie „spoko luzik, szybko do kibelka i z powrotem - do swojej przyszłej wybranki”. I tu spotykam się z pierwszym przysłowiowym schodkiem. Drzwi do toalety wychodzą wprost na salon, gdzie już zgromadziło się około piętnastu osób. W tym miejscu taka mała dygresja. Jeżeli kiedykolwiek postanowicie przerobić normalne ludzkie mieszkanie pod swój indywidualny, niepowtarzalny i nowatorski styl, to nigdy nie róbcie wyjścia sracza na salon. NIGDY! To jest chore i durne. Koniec kropka!

Wracając do tematu. Myślę sobie, że to nic poważnego. W końcu kupkę (a właściwie kałużkę) i tak da się zrobić bez przykuwania uwagi widzów i słuchaczy. Wyraźnie czuję jednak, że oprócz mocno „rozluźnionych” jelit, mój brzuch też mocno napęczniał. A wiadomo przecież, że ciecz wydobywająca się pod dużym ciśnieniem wraz z powietrzem przez małą heteroseksualną dziurkę musi oznaczać narodziny niezłego dubstepu z basami.

No ale myślę sobie, że w sumie to jeszcze nie problem. Przecież na imprezie gra się muzykę głośno, więc jestem uratowany. Grzecznie proszę o puszczenie jakiejś przedsylwestrowej muzy. Co się dowiaduję? Dwie głupie p🤬y zamieszkujące ten niezwykły i nowoczesny lokal z wyjściem sracza na salon wymyśliły tzw. „efekt przejścia”. Tak, tak – efekt przejścia. Chodzi o jakieś bzdury, że do dwunastej ma być cicho i bez muzyki, a po dwunastej ostra zabawa na całego w innym klimacie. Na moje argumenty, że to idiotyczny pomysł, na idiotę (o dziwo dla mnie) w oczach świadków wyszedłem właśnie ja. Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie dla was, ale dodam, że obydwie te p🤬y miały małe cycki i obwisłe tyłki. Moim zdaniem to dodatkowo potwierdza, że ich pomysł był wyjątkowo głupi.

Ale wracając do sedna. Nie mając już czasu w rezerwie, proszę mojego (byłego) przyjaciela Stefana, aby ten zagaił głośno tych lemurów jakąś historyjką, bo muszę pilnie do kibla i będę raczej głośno. (były) przyjaciel Stefan kiwnął do mnie głową z pełnym zrozumieniem, po czym ja udałem szybciutko do kibla.
Jestem już w środku. Zaczynam wydalać z moich wnętrzności nagromadzoną magmę, przysłuc🤬jąc się mimo woli do dźwięków z salonu i nie wierzę! No k*rwa, nie wierzę! Z nieskończonej ilości historii, opowiadań, zdarzeń, zagadek i ciekawostek tego Świata mój (były) przyjaciel Stefan opowiada historię, jak dziesięć lat temu ja zaciągnąłem podczas Sylwestra laskę do łóżka w akademiku, ale byłem tak narąbany, że zrzygałem się na nią. Później wycierałem z niej rzygi, ona płakała itd. Oczywiście nie przeszkadza mu, że słuchaczem tego zacnego opowiadania jest również ta przeznaczona prze niebiosa dla mnie - piękna Aleksandra ;-(

Myśląc, że gorzej już nie może być i pragnąc jak najszybciej zabić mojego (byłego) przyjaciela Stefana, zauważam, że w toalecie nie ma papieru. Żadnego! K*rwa nic, czym można było usunąć resztki mokrego kału z mojej dupy. Może to też część ich planu? – efektu przejścia z brudną dupą w Nowy Rok. Głupie p🤬y.

Szybko zrozumiałem, że jestem stracony i na pewno nie będę miał jak podetrzeć się, co w mojej sytuacji było czymś naprawdę potrzebnym. Nie pozostało mi nic innego jak tylko wysłać do (byłego) przyjaciela Stefana SMS z prośbą o przyniesienie papieru. Po wysłaniu SMSa aż mną zaczęło trząść, bo już widziałem oczami wyobraźni, jak ten klaun czyta na głos mojego SMSa i wszyscy się śmieją dookoła. Przysłuc🤬ję się zatem, ale nic takiego się nie wydarza, a ja dostaję tylko zwrotny SMS „OK”.

Trochę ulżyło mi, więc czekam już tylko na ten zasrany papier. I oto ta chwila! Na delikatne pukanie otwieram nieco drzwi i w szczelinie pojawia się ręka z rolką papieru toaletowego. jestem uratowany! Hura!! Hura?? Po bransoletce na ręce poznaję, że to ręka… Aleksandry. Mojej Aleksandry…

Kończę w tym miejscu, bo długawa opowieść wyszła, no ale jak będzie trochę piw, to napiszę czym się skończyło.

Stefanie, ty sk%rwysynie!

[ Komentarz dodany przez: Angel: 2013-01-06, 19:02 ]
ciąg dalszy historii
sadistic.pl/jak-przywitalem-nowy-rok-vt165182,105.htm1724748