Główna Poczekalnia (3) Soft (2) Dodaj Obrazki Dowcipy Popularne Losowe Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 21:20

#pobicie

Policjanci pobili poznaniaka
Megatr0n • 2013-07-09, 20:51
Niektórym mundurowym naprawdę odp🤬la, dalej żyją w świecie Zmilitaryzowanego Oddziału Milicji Obywatelskiej.


Gazeta.pl napisał/a:

Policjanci pobili i skopali mieszkańca Poznania, za co dostali zarzuty i zostali zawieszeni przez komendanta. Po miesiącu - już bez rozgłosu - wrócili do pracy.
Przed rokiem w jednym z klubów na poznańskim Starym Rynku bawili się antyterroryści z Łodzi ściągnięci do ochrony Euro 2012. Byli w cywilu, po służbie, gdy zaatakowała ich grupa mężczyzn. Jeden z pobitych policjantów wskazał potem na kick boksera Łukasza Rafałkę. Miał go rozpoznać po tatuażu, bo zdjęcie sportowca, notowanego za oszustwa i narkotyki, figurowało w policyjnym albumie.

Nie bił policji, był z córką w domu

Nazajutrz antyterroryści z Poznania zatrzymali Rafałkę na jednym z parkingów. - Rzucili na ziemię, zaczęli kopać, uderzyli w głowę kolbą od pistoletu - opowiadał nam Rafałko. Przewieziono go do komendy wojewódzkiej, gdzie był rażony paralizatorem, bity pięściami po twarzy i kopany. Na ciele doliczył się blisko 60 śladów po uderzeniach.

Rafałko okazał się tymczasem niewinny, bo kiedy w klubie wybuchała awantura, był w domu z sześcioletnią córką. Policjant, którego miał ponoć zaatakować, pomylił się, przeglądając album ze zdjęciami.

Po wyjściu z komendy Rafałko powiadomił o pobiciu prokuraturę i dziennikarzy. Policja twierdziła wtedy, że już na komendę trafił poturbowany.

Do innych wniosków dochodzi na początku roku prokuratura w Szamotułach. Pięciu antyterrorystom, którzy zatrzymywali Rafałkę, stawia zarzuty pobicia i przekroczenia uprawnień. I dodaje, że jego relacja o biciu, kopaniu i rażeniu paralizatorem "została w toku śledztwa potwierdzona".

- Rozmawiałem z komendantem wojewódzkim. Podejmie decyzję o zawieszeniu policjantów - mówi nam rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. Krzysztof Jarosz, wtedy szef wielkopolskiej policji, dodaje: - Nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek łamanie praw obywatela, bicie ludzi.

Może budzić pytania

Sprawa ma jednak ciąg dalszy. Kilka tygodni temu zawieszeni policjanci zostają wezwani na okazanie, a gdy mają pokazać dokumenty, wyciągają legitymacje służbowe. Skąd je mają, skoro zostali zawieszeni? - Byli zawieszeni, ale tylko na miesiąc. Potem wrócili do służby - mówi nam dzisiaj Borowiak.

Przepisy o policji przewidują, że policjanta z zarzutami można zawiesić najwyżej na trzy miesiące. Ale zostawiają też furtkę - w uzasadnionych przypadkach policjant może być zawieszony nawet do końca procesu.

Dlaczego w sprawie Łukasza Rafałki policjantów najpierw zawieszono, a po miesiącu, już po cichu, przywrócono do pracy? Policja najpierw zasłoniła się prokuraturą, która w ciągu tego miesiąca sama nie zdecydowała się zawiesić funkcjonariuszy.

Michał Franke, szef prokuratury w Szamotułach, takim tłumaczeniem jest zaskoczony: - Możemy zawiesić policjantów, jeśli jest to niezbędne, by zapewnić prawidłowy tok śledztwa. W tej sprawie nie było takiej potrzeby. Ale policja nie musi się na nas oglądać. Powinna ocenić, czy zawieszenie jest wskazane ze względu na dobro służby.

- A jest wskazane? - pytamy.

Franke: - Nie chcę zajmować stanowiska. Ale zgadzam się, że jeśli najpierw policjantów się zawiesza, a potem odwiesza, to może to budzić pytania. Tym bardziej że w ciągu tego miesiąca nic się w sprawie nie zmieniło.

Inaczej widzi to rzecznik policji. - Komendant w ciągu tego miesiąca nie otrzymał nowych informacji, które mogłyby wpłynąć na przedłużenie zawieszenia. To jego suwerenna decyzja - mówi Borowiak.

Krzysztof Jarosz, który zawieszał policjantów, nie jest już szefem wielkopolskiej policji. Od miesiąca dowodzi komendą wojewódzką w Katowicach.


Pobity przez policjantów ?
konto usunięte • 2013-07-02, 0:03
Pytanie brzmi: kto mówi prawdę? Policja, czy poszkodowany?
Nie chcę brać strony, ale dla mnie jest to oczywiste. Obejrzyjcie i wy.



Nie nagrywałem tego filmu, znalezione na yt: watch?v=bvxxQ_LrDI0
Brutalny napad nad jeziorem
Vof • 2013-06-24, 21:38
Brutalny napad nad jeziorem: pobili chłopaka, a jego dziewczynę zgw🤬cili

Dwaj 18-latkowie napadli na zakochaną parę, która spędzała noc nad jeziorem. Gw🤬ciciel jest już w areszcie. Jego pomocnik wyszedł za kaucją.
Do zdarzenia doszło w ub. tygodniu - w nocy z wtorku na środę po godz. 3. Dramat rozegrał się w rejonie jeziora Polne, pomiędzy miejscowościami Kłodawa a Santocko. - Do siedzącej przy ognisku pary podeszło dwóch 18-latków, którzy osobową hondą przyjechali nad jezioro. Jeden z nich wielokrotnie pobił młodego chłopaka. Jego dziewczynie zagroził, że jeżeli nie wsiądzie do pojazdu, to zabije jej partnera. 19-latka, obawiając się o losy swojej sympatii, wykonała polecenie agresywnego mężczyzny - mówi Marcin Maludy z zespołu prasowego KWP w Gorzowie.

Co prawda jej chłopak jeszcze próbował zatrzymać odjeżdżające auto, ale próba ta o mało nie zakończyła się jego stratowaniem. Sprawcy odjechali. Przerażony mężczyzna, szukając pomocy, dobiegł do drogi i - zatrzymując przypadkowy samochód - prosił o wezwanie policji. W tym czasie kilkaset metrów dalej, w lesie, jeden z mężczyzn zgw🤬cił 19-latkę. Wszystkiemu przyglądał się siedzący za kierownicą jego kolega. Jednak ani przez chwilę nie starał się przeciwstawić wyczynom swego kompana.

Kilkadziesiąt minut zajęło policji zatrzymanie sprawców. Byli pijani. Dzień później usłyszeli zarzuty. Pierwszy dostał ich łącznie cztery. Najpoważniejszy z nich dotyczy napaści i gw🤬tu na 19-latce. Ponadto ciążą na nim kolejne, m.in. uszkodzenia ciała, zmuszenia do określonego zachowania oraz jazdy pod wpływem alkoholu. W piątek gorzowski sąd zdecydował o aresztowaniu mężczyzny na dwa miesiące. Grozi mu 12 lat więzienia. Sędzia łagodniej potraktował drugiego z 18-latków. Ten odpowie za pomoc przy doprowadzeniu do gw🤬tu, jazdę pod wpływem alkoholu, a także narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Otrzymał policyjny dozór, poręczenie w wysokości 2 tys. zł oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej.

dla takich tylko

źródło: gazeta.pl
Pobicie przez romów z Olesna
konto usunięte • 2013-06-14, 20:15
Do prasy wpłynęło więcej wiadomości odnośnie tematu sprzed paru dni ( sadol.pl/3-cyganow-pobilo-olesnianin-vt205512,15.htm2220485 )

Do zajścia doszło w nocy z soboty na niedzielę.

Około godz. 1.30 wracający do domu 28-letni mieszkaniec Olesna został zaatakowany przez grupę mężczyzn. Bili go pięściami oraz skopali.

Napastnicy zostawili leżącego mężczyznę i odjechali samochodem osobowym BMW.

Pół godziny później w tzw. małym parku przy ul. Mostowej doszło do kolejnego pobicia. Tym razem ofiarą bandytów padł 31-letni mężczyzna. Napastnicy skopali tak brutalnie, że zaatakowany stracił oko.

- Jak ustalili policjanci, pobić dokonali ci sami sprawcy - informuje Stanisław Filak, rzecznik policji w Oleśnie. - W obu przypadkach napastnicy uderzali pięściami oraz kopali swoje ofiary. Poszkodowani doznali licznych, poważnych obrażeń głowy.

Jeszcze tego samego dnia olescy kryminalni ustalili trzech mężczyzn podejrzewanych o pobicia.


Są to trzej olescy Romowie w wieku 16, 31 i 40 lat.

Dwóch z nich: 16- i 31-latka policjanci zatrzymali jeszcze w niedzielę.

- Trzeci z podejrzewanych ukrywał się i został zatrzymany dwa dni później - mówi Stanisław Filak.

Wobec dwóch dorosłych sprawców sąd zastosował 3-miesięczny tymczasowy areszt. Najmłodszy podejrzany jest nieletni.

Wszyscy trzej usłyszeli zarzut pobicia oraz bezpośredniego narażenia na utratę życia. 31-latek odpowie dodatkowo za kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwym.

Podejrzanym pełnoletnim grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. O losie 16-latka zadecyduje sąd rodzinny i nieletnich.

źródło
Policja vs 13-latka
HaSz23 • 2013-06-14, 19:00
Uderzył córkę w twarz, drugi powiedział: "To teraz cię tak wyru..., że będziesz płakać" - opowiada matka 13-latki pobitej przez poznańskich policjantów. Jeden z nich był już zamieszany w pobicie nastolatka na Łazarzu
W poprzedni piątek policyjni wywiadowcy, patrolujący ulice w cywilu, zatrzymali w parku Chopina pijaną 13-latkę. Miała 1,6 promila alkoholu. Odwieźli ją do domu, ale tam nikogo nie było.

- Pojechałam do miasta szukać córki - opowiada Magdalena, matka 13-latki. - Gdy odbili się od drzwi, wpadli w szał. Wykręcili córce ręce, wyprowadzili ją do radiowozu. Tam jeden z policjantów uderzył ją w twarz. Zawieźli ją do izby wytrzeźwień. W drodze drugi policjant, prowadzący radiowóz, powiedział do córki: "To teraz cię tak wyru..., że będziesz płakać".

Kilka godzin później, w środku nocy, matka poszła na komisariat, by zgłosić zaginięcie córki. Dowiedziała się, że jest na izbie wytrzeźwień. Z protokołu wynika, że policjanci odwieźli ją tam "za zgodą rodziców". - To nieprawda - zaprzecza Magdalena.

Gdy nazajutrz córka opowiedziała jej o zachowaniu policjantów, kobieta złożyła doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Dowiedziała się wtedy, że wywiadowcy oskarżyli jej córkę o znieważenie. Usłyszała też rozmowy policjantów z komisariatu. - Jeden mówił drugiemu, że znów przyjmuje skargę na "Niemca" - opowiada.

"Niemiec" to pseudonim sierżanta sztabowego Rafała N., policjanta z 10-letnim stażem, zatrudnionego w referacie wywiadowczym komendy miejskiej. "Niemiec" był w policyjnym patrolu, który we wrześniu ub.r. pobił na Łazarzu 17-letniego Borysa Simińskiego. Policjanci wciągnęli go do bramy, kopali i okładali pięściami. Chłopak miał złamaną kość piszczelową, zadrapania i ślady na twarzy po uderzeniu otwartą dłonią i przypalaniu papierosami, o czym pisaliśmy w "Gazecie".

Sprawę badała prokuratura w Pile. Umorzyła ją, uznając, że przypalony papierosami chłopak spacerował po ulicach z połamaną nogą. Tak zeznali bowiem policjanci. Nie ustalono też, czy to oni pluli na koszulkę Borysa, jak zeznawał 17-latek, bo okazało się, że śliny jest za mało.

Rafałowi N. upiekła się też sprawa awantury na komisariacie na Starym Mieście. Przed rokiem pobił się tam z pomocnikiem oficera dyżurnego. - Próbowałem zamknąć drzwi do recepcji, ale je blokował. Gdy powiedziałem, by tego nie robił, poczułem uderzenie w klatkę piersiową. Odruchowo uderzyłem go w twarz. Wpadł w histerię, że został uderzony. Mówił, że już tu nie pracuję, że wywali mnie z pracy - zeznawał potem pomocnik dyżurnego.

Policja przeprowadziła wewnętrzne postępowanie. Uznała, że "Niemiec" zachowywał się właściwie, a pomocnik dyżurnego - nagannie. Ukarano go za to naganą.

Rafał N., o czym pisaliśmy już kilka miesięcy temu, ma w środowisku policjantów opinię dość porywczego. Po artykule o pobiciu 17-latka policjanci pytali się nawzajem, czy przypadkiem nie było tam "Niemca". A jeden z funkcjonariuszy opowiadał nam, że "Niemiec" nawet w czasie wolnym "polował" na złodziei okradających parkomaty: przyprowadzał ich na komisariat, mówiąc, że zostali ujęci na gorącym uczynku.

Policja twierdzi, że Rafał N. jest uznawany za jednego z najlepszych funkcjonariuszy w swoim wydziale. Był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany za wzorową służbę. Na gorącym uczynku łapał złodziei, włamywacza i sprawców rozbojów. Nie był karany dyscyplinarnie.

- Przełożeni przymykają oko na jego metody, bo ma wyniki. Nie interesuje ich przekraczanie uprawnień, nadużywanie siły - mówi nam jeden z poznańskich policjantów. I dodaje: - Od kilku dni wszyscy policjanci rozmawiają o pobiciu 13-latki. Zastanawiamy się, czy znów ujdzie mu to na sucho.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura na Starym Mieście. Dziewczynę przesłuchano w obecności psychologa. Ale szef prokuratury Mateusz Pakulski nie chce mówić o ustaleniach. - Sprawa jest na początkowym etapie - ucina.

Pakulski potwierdza jednak, że "Niemiec" i jego kolega nie zostali zawieszeni i mogą nadal patrolować ulice. - Taką decyzję mógłby podjąć komendant miejski policji - twierdzi prokurator.

- Nie zastanawia pana, że ten sam policjant, w ciągu kilku miesięcy, przewija się w dwóch sprawach dotyczących pobicia nieletnich? - pytamy.

Pakulski: - To rzeczywiście zastanawiające i wymaga zbadania. Ale nie wykluczam, że może to być przypadek.

Chcieliśmy poznać wersję Rafała N. Wysłaliśmy mu mail z prośbą o kontakt, ale nie odpowiedział. Na nasze pytania nie odpowiedziała wczoraj także wielkopolska policja.

Zródło: poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,14098614,_Wykrecili_rece__bili_____Nag...
Policja vs 64-latek
sauerps • 2013-06-14, 9:57
Funkcjonariusze z kutnowskiej komendy w biały dzień mieli w Bielawkach (gmina Kutno) skatować do nieprzytomności 64-letniego mężczyznę tylko dlatego że ten nie miał przy sobie dowodu tożsamości. Wszystkiemu przyglądali się klienci pobliskiego sklepu, a także małe dzieci. – Policjant wpadł w szaleńczy amok i zaczął bić mężczyznę. W ruch poszły kajdanki i gaz – relacjonuje Wiesława Brzezińska, właścicielka sklepu, przy którym doszło do zdarzenia. Sprawą zajęła się już kutnowska prokuratura, którą o zajściu poinformowała rodzina pobitego. Zdaniem policji zarzuty są całkowicie bezpodstawne.


To było zwykłe popołudnie w sennych Bielawkach w gminie Kutno. Pod sklepem spożywczym odpoczywał 64-letni Ryszard Ciechomski z Gajewa (gm. Oporów). Mężczyzna uchodził za spokojnego i bezkonfliktowego. Nikt nie przypuszczał także, że pojawienie się patrolu policji w okolicy zamieni się – jak twierdzą mieszkańcy wsi – w istne piekło.

„Wstawaj, bo ci ku... zaje...”

Około godziny 19 pod sklep spożywczy należący do Wiesławy Brzezińskiej podjechał radiowóz policji, z którego wysiadło dwóch funkcjonariuszy. Jak mówią świadkowie, stróże prawa podeszli do siedzącego pana Ryszarda i chcieli go wylegitymować. Mężczyzna nie posiadał przy sobie jednak żadnego dokumentu tożsamości. To zdaniem mieszkańców miało rozwścieczyć jednego z policjantów.


– Chwilę przed przyjazdem policji pan Ryszard zapytał się mnie, czy może usiąść na skrzynkach przed sklepem, bo źle się czuje i bolą go nogi. Zachowywał się kulturalnie, nie spożywał alkoholu. To samo powiedział jednemu z policjantów i wtedy rozpętało się piekło – mówi Wiesława Brzezińska.

Jak twierdzi włascicielka sklepu, przy którym miało dojć do zdarzenia, pani Wiesława, policjant zaczął używać niecenzuralnych słów, a następnie poderwał mężczyznę z siedziska i rzucił na radiowóz. Następnie pan Ryszard miał upaść twarzą na asfalt.

– Ci ludzie, bo nie można nazwać ich policjantami, zachowywali się jak bandyci. Chwycili za pałki, gaz i dosłownie wgniatając go nogami do ziemi zakuli w kajdanki. Pan Ryszard krzyczał i błagał o litość. Prosił, żeby nie robiono mu krzywdy. Dusił się i prosił, żeby podać mu wodę, ale policjanci na to się nie zgodzili. Z zakrwawioną twarzą podnieśli go z ziemi i wrzucili do radiowozu – relacjonuje kobieta.

Pan Ryszard wraz z drugim mężczyzną, który mu towarzyszył, trafił do kutnowskiej komendy, gdzie w areszcie spędził całą noc.

Sprawę sprawdzi prokurator

Policyjnej akcji przyglądała się grupa mieszkańców, w tym małe dzieci. Do dziś nikt nie może uwierzyć w to, co widział.

– Szedłem akurat z córką do sklepu, gdy zobaczyliśmy policjantów okładających tego staruszka. Córeczka była przerażona i od razu wskoczyła mi na ręce. Była roztrzęsiona, płakała i nie mogłem jej uspokoić. Dla małego dziecka to szok – opowiada Michał Czajkowski. – Córka pytała mnie w domu, co ten pan złego zrobił i czy mnie policja też może tak skatować. Teraz gdy widzi policjantów od razu się do mnie tuli i boi, że jej tacie też może stać się krzywda.

Tuż po odjeździe feralnego patrolu mieszkańcy wezwali policję, by opowiedzieć o brutalności mundurowych.

– Usłyszeliśmy, że możemy złożyć oficjalną skargę do komendanta w Kutnie – mówi W. Brzezińska. – Tej sprawy nie można tak zostawić. Czasy, gdy ZOMO pałowało bezbronnych ludzi dawno się skończyły. W policji nie powinni pracować tacy ludzie. Policja powinna wzbudzać poczucie bezpieczeństwa, a nie strach przed nieuzasadnionym atakiem agresji.

Ryszard Ciechomski po całonocnym pobycie w areszcie wrócił do domu, gdzie opiekuje się nim syn Karol. Jak mówi, ojciec załamał się psychicznie i jest strzępkiem nerwów.

– To co się stało, to po prostu skandal. Mój tata został potraktowany jak śmieć i skatowany przez policjantów. Nikomu nie wadził, a o mały włos nie stracił życia. To jest starszy i schorowany człowiek. Podczas pobytu w areszcie interweniować musiał lekarz, bo był bliski zawału – mówi syn pana Ryszarda.

Mężczyzna, podobnie jak świadkowie całego zajścia, nie zamierza zostawić sprawy bez echa. We wtorek pismo w tej sprawie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Kutnie, która będzie badać, czy policjanci dopuścili się nadużyć.

Policja broni swoich

Jak twierdzi st. asp. Paweł Witczak, oficer prasowy kutnowskiej policji, mundurowi faktycznie podjęli interwencję wobec dwóch mężczyzn – w tym 64-letniego mężczyzny – jednak nie zgadza się z zarzutami mieszkańców.

– Patrol umundurowanych funkcjonariuszy podjął interwencję w stosunku do dwóch osób spożywających alkohol w rejonie sklepu spożywczego. Mężczyźni podczas legitymowania odmówili podania swoich danych osobowych. Zostali poinformowani, że popełnią wykroczenie i zostaną przewiezieni do kutnowskiej komendy celem ustalenia tożsamości – wyjaśnia P. Witczak. – Jeden z mężczyzn wsiadł do radiowozu, drugi natomiast odmówił wykonania poleceń. Wobec zaistniałej sytuacji policjanci zastosowali wobec niego środek przymusu bezpośredniego w postaci użycia siły fizycznej, kajdanek oraz miotacza żelu obezwładniającego. Następnie obaj mężczyźni zostali przewiezieni do komendy, gdzie ustalono ich dane oraz osadzono do wytrzeźwienia – dodaje P. Witczak.

Obecnie kutnowska komenda prowadzi czynności wyjaśniające przeciwko Ryszardowi Ciechomskiemu w sprawie o wykroczenie, tj. spożywania alkoholu w miejscu publicznym i nie podania danych osobowych policjantom. Na razie nie podjęto decyzji o zawieszeniu policjantów.

– To po prostu skandal. Komendant powinien natychmiast zawiesić policjantów do czasu wyjaśnienia sprawy, w przeciwnym wypadku daje swoim podwładnym przyzwolenie na takie działania – mówi Wiesława Brzezińska.

Sprawę będzie monitorować.

Źródło:
wykop.pl/ramka/1553249/policja-skatowala-64-letniego-mezczyzne/
Dobra rada
mamaPszemka • 2013-06-07, 21:02
Mam w pracy koleżankę, u której co jakiś czas pojawiały się wielkie siniaki na całym ciele, ogólnie była jakaś taka smutna i wygaszona. W całym biurze szeptano za jej plecami, że jej mąż to damski bokser, że nic mu się nie podoba i na pewno ją bije i jak to ona może z nim cały czas być, że to nierób i pasożyt. Chcąc być dobrym kolegą, wziąłem ją na stronę.
- Hej Magda, co jest, czy to mąż cię bije?
- Daj spokój - chciała ominąć temat, widać, że ciężko jej się o tym rozmawiało. Ale ja nie dawałem za wygraną.
- No powiedz, dalej, może będę mógł ci jakoś pomóc.
Po moich naleganiach wreszcie wydusiła, że siniaki to sprawka jej męża, że gdy coś mu nie pasuje, od razu daje jej w pysk.
- I co mi na to poradzisz? - zapytała.
- Wiesz co... mam tylko jedną radę. Musisz przestać być taka wk🤬iająca!

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

 Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem