A ja mam dyspraculię… nie chce mi się pracować, tak samo jak tej atencyjnej szmacie się uczyć… A Niech sobie strzeli samobója, żadna strata dla społeczeństwa. Ma moją pełną aprobatę.
Poprawka.
On nie czuje się jak debil tylko jest debilem.
Gdyby nie kartka to by sensownego zdania nie sklecił, dobrze, że zna Pazuzu i dostał od niego kartkę
Ono jego czuje się jak wygląda i tyle w temacie
Każda władza lubi debili im mniej wiedzą tym łatwiej rządzić takimi baranami. Obiecać 500+ żaden problem bo przecież i tak nie wiedzą skąd te pieniądze się biorą, duża inflacja? A co to inflacja? 🙂 Dlatego w Polsce warcholstwo i prostactwo tak dobrze się trzyma 💁♂️
ajka
2025-07-16, 12:40
Zaraz mnie obrzygacie krytyką, ale co tam.
Moja córka ma potwierdzoną dyskalkulię przez Poradnię Psychologiczną. To byly wielokrotne badania, testy i wynik nie byl wzięty z dupy.
Jest to chyba najgorsza dysfunkcja, z jaką można mieć do czynienia w czasie nauki, ale nie tylko...
Dyskalkulia nie dotyczy tylko matmy.
To utrudnia całe codzienne życie:/
Objawy szkolne:
- trudności z wykonywaniem podstawowych działań matematycznych, takich jak dodawanie, odejmowanie, mnożenie i dzielenie.
- problemy z dedukowaniem i analizowaniem matematycznym oraz wyciąganiem wniosków.
- silny stres i lęk przed matematyką, który może prowadzić do ataków nerwowych.
- trudności z odczytywaniem i zapisywaniem liczb, numerów oraz znaków matematycznych.
- błędne przepisywanie liczb i symboli z tablicy.
- problemy ze zrozumieniem pojęć matematycznych oraz stosowaniem terminów związanych z liczbami i miarami.
- liczenie na palcach.
- niemożność posługiwania się tabliczką mnożenia.
Ale! Sa tez inne problemy.
Objawy w życiu codziennym:
- trudności z zapamiętywaniem liczb, takich jak numery telefonów czy daty
- problemy z odczytywaniem godziny z zegara (nie do przejścia jest korzystanie z zegara analogowego, ze wskazowkami)
- kłopoty z posługiwaniem się pieniędzmi i finansami, w tym z obsługą karty bankomatowej,
- trudności w gotowaniu, związane z przeliczaniem miar i wag,
- problemy z prowadzeniem kalendarza,
- zaburzenia orientacji przestrzennej i czasowej,
- trudności z poruszaniem się po mieście,
- nieodczytywanie map geograficznych,
- problemy z zapamiętaniem wzorów chemicznych i fizycznych.
Na szczęście w przygotowaniach do matury natrafilam na cudowną dziewczynę, która miała zajecia z dyskalkulikami. Córa chodziła do niej 2x w tygodniu, zdała maturę z matmy na 44%.
Oczywiście, nie jest to wyczyn, ale ja się spodziewałam najgorszego.
Kto tego nie doświadczył nie zrozumie i będzie wyzywał takich ludzi od debili, nieuków itp.
Występowanie dyskalkulii można stwierdzić w przypadku dzieci o przynajmniej przeciętnym poziomie intelektualnym. U dziecka z dyskalkulią nie występują jednocześnie zaburzenia ogólnych funkcji umysłowych. Córka miala inteligencję określoną na ponad przeciętną dla wieku.
No i tak to wyglądało u nas.
Nastepny cyfrowo zdemenciały debil będzie chciał usunięcia z programu nauczania języka polskiego. Kiedyś patentowanych przygłupów z zaświadczeniem dyslekcji kierowano do przyuczenia na szczotkarza zamiatacza w szkołach przyzakładowych ewentualnie do zawodówek. Teraz takie jełopy z aspiracjami nazywają się Influencerami.
Czujesz się jak debil, bo jesteś debilem